FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 wrażenia:) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Alma




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 9688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 12:30, 21 Maj 2007 Powrót do góry

Przeczytałam to i zamurowało mnie...

Cytat:
Your favorite BBM scene? The scene after the divorce when Jack meets Ennis at his home. The moment when Jack gets out of his truck, looking better than any man has a right to, and he and Ennis embrace. They both look so young and beautiful, Jack so hopeful and Ennis once again losing himself in the moment. The first time I saw the movie, I believed it could be a turning point for their relationship.


tia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Linka




Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 1696
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Czw 0:26, 24 Maj 2007 Powrót do góry

Cytat:
The first time I saw the movie, I believed it could be a turning point for their relationship.

Dla całkiem sporej części autorów fanfików również...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Linka




Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 1696
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Sob 12:42, 02 Cze 2007 Powrót do góry

Zamierzchła to recenzja ale ...

Cytat:
Mamy do czynienia z Oscarowym pewniakiem, i chyba nie trzeba się nawet zabezpieczać, że się zapeszy. Raz na jakiś czas wychodzi dzieło wybitne w każdym calu. "Brokeback Mountain" to jedno z nich.
Kino gejowskie ma już dziś solidną pozycję, i to nawet nie tyle przez wartość podnoszonych kwestii, ile przez liczne awangardowe poszukiwania. Derek Jarman czy Pedro Almodovar, by wymienić tylko moich faworytów, reprezentują „agresywną” formę kina gender – Jarman nakręcił kilka homoseksualnych wariacji o znanych, historyczno-literackich postaciach (św. Sebastian, Caravaggio, postaci Szekspira, filozof Wittgenstein...), Almodovar zaś specjalizuje się w obrazowej przesadzie i dekonstrukcji gatunków kina (od komedii, przez thriller, po ulubiony melodramat); „agresywną”, bo atakującą widza najpierw szaloną zabawą formy, a za tym dopiero podającą morał.
Ang Lee kręcąc „Brokeback Mountain” brawurowo wpisał się w czołówkę genderowego nurtu. Choć wybrał kino klasyczne – swą opowieść o męskiej miłości wpisał w prosty schemat obyczajowego romansu (tak!). Do tej pory ceniłem go przede wszystkim za niesamowicie subtelną adaptację „Rozważnej i romantycznej” Jane Austeen, gdzie podkreślił paradoksy konwenansu epoki – ten temat zresztą (walka tradycji z obyczajowością współczesną) przewija się w całej twórczości reżysera; było o tym nawet w fantasmagorii „Przyczajony tygrys, ukryty smok”; jest to także w najnowszym projekcie.
Przestrzenią „Brokeback Mountain” jest prowincjonalna, konserwatywna Ameryka, gdzie życie od wieków toczy się według stałego porządku. dwaj młodzi kowboje, Jack Twist (Jake Gyllenhaal) i Ennis Del Mar (Heath Ledger, świetnie wygrywający prowincjonalny akcent) zajmują się wypasem bydła, czasem szukają szczęścia na rodeo. Wiedzą jednak, że gdy skończy się sezon, na każdego z nich czeka od dawna wytyczona przyszłość: ustatkowanie się, ożenek, regularna praca, coroczny indyk i - przykościelne potańcówki.
Owszem, obaj zakładają rodziny: Ennis żyje biednie z dorywczej pracy, z żoną i dwójka córek, Jack natomiast dziedziczy schedę po bogatym teściu z Teksasu. Ułożona codzienność nie jest jednak w stanie zagłuszyć wstydliwej natury...
Przyjaciele po kryjomu spotykają się kilka razy w roku – i tam dają ujście swym uczuciom. Uczuciom, które wyszły na jaw podczas owej pierwszej samotni pod Brokeback Mountain.
Ang Lee znów ratuje niezręczność tematu grą kamery: nawet gdy pokazuje nam miłosne zbliżenie, zachowuje umiar i subtelność, a rysując związek stawia bardziej na nieporadność dwóch dorosłych ludzi, wychowanych przez twardy, południowy konwenans, którym łatwiej o chłopięcą przepychankę niż o wypowiedzenie trudnych kwestii. Miłość, którą w pełni uświadamiają sobie z biegiem lat, krzyżuje się z zakazami obyczaju: dla prostej żony Ennisa prawda o mężu będzie szokiem, dla bogatej rodziny Jacka – brudną dewiacją...
Tajemnica nieuchronnie prowadzi do tragedii, bohaterowie zdają sobie sprawę, że kiedyś runie nawet ta namiastka szczęścia, którą mają. Reżyser potrafi poruszyć: tam, gdzie idzie w melodramat, nie buduje go ściśle na prostym motywie zakazanej miłości – bardziej zaś na społecznym niedopasowaniu każdego z osobna. Przez to właśnie tłumione instynkty zaczną wkrótce wybuchać agresją, przygodną miłostką, instrumentalną erotyką...
Także wizualna strona filmu staje się ważną metaforą: pełne plany górzystych terenów Ameryki, w których stada owiec stają się naturalnym elementem topografii, kontrastują z zamkniętymi miasteczkami pełnymi lokalnych napięć. Natura to wolność, cywilizacja to pozór – a u Anga Lee nie zabrzmi to banalnie.
Reżyser zgrabnie balansuje między martyrologią a „przeromantyzowaniem” problemu: nie wciska nam cukru o gejowskiej miłości, ani nie daje sztandaru dla gorliwców, bo tak biorąc rzecz film nie jest stricte gejowskim kinem. Raczej kinem, w którym homoseksualiści są tylko jedną z postaci dramatu – bo to także dramat prowincjonalnej Ameryki, której agresja wobec inności ma w sobie dużo z lekarstwa na codzienne frustracje... To nie jest kino dla gejów, lecz o nich, jako o fenomenie wciąż trafiającym na złe miejsce i zły czas. O tym mówi Lee, i – co niełatwe – tym potrafi wzruszyć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Linka




Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 1696
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Pon 16:25, 11 Cze 2007 Powrót do góry

Cytat:
Book is not the correct word for Brokeback Mountain, Annie
Proulx's short story, first published in New Yorker magazine.
Neither is love the exact word for getting at a relationship
that develops between two teenage boys, left alone herding
sheep for a season in a rugged and desolate landscape, up on
Brokeback Mountain — two sturdy drifters, barely young men;
both, scarred through separate childhoods; each, different in
temperament from the other; both, linked by a restlessness,
some inner need common to each, shared by both, understood
by neither.

Love is not a word used by Proulx in Brokeback Mountain. And
neither is the word gay used — a word not yet out in the common
vernacular at the time Proulx's story is set, 1963. Not Ennis Del
Mar, nor Jack Twist, fit the stereotypical mold gay — assuredly
not that most obscene label homosexual, a hate-filled epithet
that ought to be rooted out of every vocabulary.

The pair of awkward boys seem an unlikely pair, a seldom-fit one
for the other. Oftentimes, within confines found in a larger space,
uncommon matches are made from common need. Between Jack
and Ennis, common need expands to encompass an uneasy fit —
even if awkward, even if uncommon.

What word can fit?

"Once Ennis said, 'I'm not no queer,' and Jack jumped in with 'Me
neither'....They believed themselves invisible" — unaware they'd
been spied on from the backside of 10x42 binoculars, scrutinized
from a safe and solid, sanitary distance.

Distance is a word that fits — distance, in a sprawling vista;
distance, from the small and from the singularly insignificant;
distance, in a collision between two lives that is both inevitable
and unavoidable; distance, that overwhelms when words are
unavailable, language reduced to the nonexistent at worst, the
corrupt and fallible at best; distance, when language upwelling
becomes emptiness from which no words can form.

"I'm not no queer" grabs with gutteral nuance —

What it is ain't queer.

Love is still a hard fit. Sparse, with economy better suited
to solitary survival, the nearest to "endearments" is said by
Ennis to Jack, "said what he said to his horses and daughters,
'Little darlin'."

Twenty years pass, in the shadow of Brokeback, in the
distance of their each and separate lives, strung in an
unsystematic series of sporadic meetings and partings,
comings-and-goings, meetings, partings — stretched taut
through lingering bouts of satisfying sex lapsing into
lengths of longing.

"One thing never changed: the brilliant charge of their
infrequent couplings was darkened by the sense of time
flying, never enough time, never enough."

Distance.

"In May of 1983 they spent a few cold days at a series of
little icebound...lakes, then worked across into the Hail
Strew River drainage."

Words come — "we could a had a good life together."

"Nothing ended, nothing begun, nothing resolved."

Words that are not words; distance too distant and far;
distance too close and near. "What Jack remembered and
craved in a way he could neither help nor understand was
the time that distant summer on Brokeback when Ennis had
come up behind him and pulled him close, the silent embrace
satisfying some shared and sexless hunger."

Love — close; not quite; not yet.

Donald Mendelsohn, reviewing the film Brokeback Mountain
for The New York Review of Books, comes near. "...two shirts
hidden in the closet, preserved in an embrace which the men
who wore them could never fully enjoy.... Made aware too late
of how greatly he was loved, of the extent of his loss, Ennis
stands in the tiny windowless space, caressing the shirts and
weeping wordlessly."

In a sparse economy of language, similar to the sparse
economy of words she has given Ennis and Jack, Proulx probes
a word she never used in her Brokeback Mountain story — love;
probed for its raw power within the distance of the human
heart — a uniquely human and basic need, intimacy.

On a nail below a thirty-cent picture postcard of Brokeback
Mountain that Ennis pinned in his trailer, he hung a wire hanger
holding the "two old shirts...stepped back...looked at it through
a few stinging tears."

" 'Jack, I swear —' he said."

Unfinished. Unresolved. Undone.

"There was some open space between what he knew and what
he tried to believe...nothing could be done about it...."

A gay story — a story for the many who have passed a season
up on Brokeback; a story for those who have a picture postcard
preserved inside a frozen memory, suspended beneath it an empty
reminder of a promise that may have begun, a future that might
have been, save for the passing of so many words unsaid, the
wasting of so few; words now unfinished for unfinished lives —

As open, as expansive as the distance up on Brokeback Mountain,
as basic and as solid as the rugged rocks up on Brokeback —

What it is ain't queer.

Those unwilling, incapable of seeing outside a shaky binocular
lens, of recognizing the expanse of distance up on Brokeback,
those who have already renounced their human part — be they
preacher or priest or president or pope — should summarily
excuse themselves from breathing.

Jack, I swear


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:27, 17 Cze 2007 Powrót do góry

A ja wczoraj, kładąc się, jak zwykle włączyłem sobie telewizor (lubię usypiać przy właczonej tv)... patrzę, a tu znajome twarze: Ennis i Jack w przyczepie-biurze rozmawiają w sprawie zatrudnienia na lato Shocked
Było późno, czułem się zmęczony, więc nie oglądalem całości, ale... oczywiście do drugiego spotkania w namiocie. Potem usnąłem (nie ustawiłem specjalnie czasu wyłączenia tv) i budziłem się co kilkanaście minut... Film ułożył się w trochę inną historię, bo przespałem wszystkie sceny z Almą i Lureen, widziałem za to spotkania w górach, nad rzeką... Nie było ostatniej wspólnej a tragicznej sceny nad jeziorem... Udało mi się zobaczyć wizytę Ennisa w domu rodziców Jacka i odnalezienie koszuli... A potem ocknąłem się, gdy Ennis mówił słowa "Jack, I swear...". Po prostu nieco inna wersja BBM. Ale wcale nie była mniej smutna... Sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blue
Administrator



Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Nie 22:32, 17 Cze 2007 Powrót do góry

Och ,ależ miałeś noc....!!!!!!Jak sen na jawie....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 9:55, 18 Cze 2007 Powrót do góry

Po raz pierwszy zobaczyłam ten film ponad tydzien temu. Jak juz gdzies wcześniej pisałam bardzo żałuje że stało się to dopiero teraz. Właściwie juz od premiery ten film mnie zaintrygował i miałam zamiar na niego sie udac do kina, ale jakoś nie doszłam Smile zastanawiam sie teraz dlaczego.
Film jest naprawde cudowny, chyba najlepszy jaki do tej pory widzialam i chyba długo albo i nigdy nie zobaczę lepszego. Nie da sie dokładnie opisać tego co się czuje po jego obejrzeniu. Ta historia niesie z soba takie emocje, które rozbijają człowieka wewnętrznie, doprowadza do łez, przynosi uczucie pustki i rozpaczy. I kiedy pojawiają się napisy końcowe nie wiadomo co z soba zrobic, co zrobic z tym ogromnym smutkiem i żalem, który pozostał. Pojawia sie pytanie "dlaczego?". Nie wiem czy to tęsknota czy masochizm każe jeszcze i jeszcze raz ogladac ten film? Bo to za każdym razem coraz bardziej boli, zwłaszcza gdy człowiek nieświadomie zaczyna wierzyc w prawdziwość Ennisa i Jacka.
Film zmusza do przemysleń również nad własnymi poglądami. Najbardziej mnie boli brak zrozumienia wśród otaczających ludzi. Wkurza mnie kiedy mówi sie z pogarda lub ironią, że to film o gejach. Przeciez to jest piekna historia o miłości o której marzy każdy człowiek niezaleznie do orientacji seksualnej. Tylko ślepi i niewrażliwi ludzi nie potrafia tego dostrzec. Niestety podobnie jest w moim domu. Film oglądam sama, bo nie chce słuchac komentarzy moich bliskich. Z reszta samotność jest w tym przypadku chyba nawet wskazana bo nie wyobrażam sobie oglądac tego filmu z kimś, muszę sie całkowicie skupic i wyciszyć. Ale przykro jest gdy nie ma sie z kim podzielic swoimi odczuciami.
Troszke się rozpisałam, to dziwne bo jestem z zasady małomówna jak Ennis, chyba dlatego tak lubię tą postać Very Happy
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 10:17, 18 Cze 2007 Powrót do góry

ewka napisał:
Po raz pierwszy zobaczyłam ten film ponad tydzien temu. Jak juz gdzies wcześniej pisałam bardzo żałuje że stało się to dopiero teraz. Właściwie juz od premiery ten film mnie zaintrygował i miałam zamiar na niego sie udac do kina, ale jakoś nie doszłam Smile zastanawiam sie teraz dlaczego.
Film jest naprawde cudowny, chyba najlepszy jaki do tej pory widzialam i chyba długo albo i nigdy nie zobaczę lepszego. Nie da sie dokładnie opisać tego co się czuje po jego obejrzeniu. Ta historia niesie z soba takie emocje, które rozbijają człowieka wewnętrznie, doprowadza do łez, przynosi uczucie pustki i rozpaczy. I kiedy pojawiają się napisy końcowe nie wiadomo co z soba zrobic, co zrobic z tym ogromnym smutkiem i żalem, który pozostał. Pojawia sie pytanie "dlaczego?". Nie wiem czy to tęsknota czy masochizm każe jeszcze i jeszcze raz ogladac ten film? Bo to za każdym razem coraz bardziej boli, zwłaszcza gdy człowiek nieświadomie zaczyna wierzyc w prawdziwość Ennisa i Jacka.
Film zmusza do przemysleń również nad własnymi poglądami. Najbardziej mnie boli brak zrozumienia wśród otaczających ludzi. Wkurza mnie kiedy mówi sie z pogarda lub ironią, że to film o gejach. Przeciez to jest piekna historia o miłości o której marzy każdy człowiek niezaleznie do orientacji seksualnej. Tylko ślepi i niewrażliwi ludzi nie potrafia tego dostrzec. Niestety podobnie jest w moim domu. Film oglądam sama, bo nie chce słuchac komentarzy moich bliskich. Z reszta samotność jest w tym przypadku chyba nawet wskazana bo nie wyobrażam sobie oglądac tego filmu z kimś, muszę sie całkowicie skupic i wyciszyć. Ale przykro jest gdy nie ma sie z kim podzielic swoimi odczuciami.
Troszke się rozpisałam, to dziwne bo jestem z zasady małomówna jak Ennis, chyba dlatego tak lubię tą postać Very Happy
Polecamy jak wszystkim innym również książkę ze świetnym esejem autorki Annie Proulx Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Laura




Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 1371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bieszczady

PostWysłany: Pon 11:06, 18 Cze 2007 Powrót do góry

ewka napisał:
I kiedy pojawiają się napisy końcowe nie wiadomo co z soba zrobic, co zrobic z tym ogromnym smutkiem i żalem, który pozostał.

Ewo, jakby to było wczoraj...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Linka




Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 1696
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Pon 16:10, 18 Cze 2007 Powrót do góry

tak...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 18:18, 18 Cze 2007 Powrót do góry

leroy brown napisał:
Polecamy jak wszystkim innym również książkę ze świetnym esejem autorki Annie Proulx Wink

Tak wiem, mam zamiar przeczytać. szukałam w miejscowych bibliotekach ale wszędzie jest wypozyczone więc musze czekać. Jak myslicie czy jest jeszcze możliwość zamówienia ksiązki drogą elektroniczną?
Laura




Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 1371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bieszczady

PostWysłany: Pon 20:19, 18 Cze 2007 Powrót do góry

Ewo, sama zamawiałam przez internet. Smile

Oto kilka księgarni, gdzie jest dostępna w polskim przekładzie:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę, a po angielsku chyba jest w Empiku, ale mogę przesłać mejlem, tylko napisz na prywatneą wiadomość swojego mejla.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 20:53, 18 Cze 2007 Powrót do góry

Wielkie dzięki Lauro , juz zamawiam:) obiecalam sobie że teraz przeczytam ksiązke a dopiero potem zobacze po raz kolejny film. Niestety filmu na dvd tez sobie jeszcze nie kupiłam (ale zrobie to jak tylko uda mi sie wyrwac na chwile z mojej prowincji), a co najgorsze płyta w miejscowej wypozyczalni jest zepsuta. Więc obecnie jestem na głodzie Very Happy
Laura




Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 1371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bieszczady

PostWysłany: Pon 22:03, 18 Cze 2007 Powrót do góry

Pamiętaj, że zawsze jest youtube.com, a tam cała masa brokebackowych filmików. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 19:32, 19 Cze 2007 Powrót do góry

Wiem Lauro, wiem. Tylko youtube trzyma mnie przy życiu...
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin