FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 wrażenia:) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Alma




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 9688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 11:09, 16 Sie 2006 Powrót do góry

Alma Jr. zachwyciła mnie totalnie, bo jej oczy mówią to wszystko czego nie mówi ona. Czyz nie jest w tym bardzo podoban do swojego ojca? Faktycznie jej postać została stworzona przez scenarzystów, ale, jak chyba wszystko, jej postać podoba mi się bardzo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szkapa




Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:17, 16 Sie 2006 Powrót do góry

Agios napisał:

Jestem zachwycony, z jaką wewnętrzną pokorą przyjmuje jedną z pierwszych kobiecych klęsk.


Ja nie jestem zachwycona ,
Co więcej , wcale mi się to nie podoba .
Uważam , że to bardzo źle ,że ta dziewczyna , a właściwie już młoda kobieta tak łatwo godzi się z klęską .
Boję się tego ,że później , już w dorosłym życiu może sobie nie poradzić z problemami , tak jak nie radził sobie jej ojciec.
Tak mało o niej wiemy.
Czy będzie umiała się zbuntować i powiedzieć "nie ", kiedy zajdzie taka potrzeba ?
Czy z taka samą pokorą pogodzi się z każda klęską , którą przyniesie jej życie ?

Wybacz , Agios , ale chyba wolałabym , żeby Alma jednak umiała trochę "popyszczyć " ..... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 22:04, 16 Sie 2006 Powrót do góry

W sumie, jak tak się zastanowiłam nad tym, co napisała Szkapa, to jest w tym racja... Może w konsekwencji jej "brak pokory" pomógł by i jakoś Ennisowi...?
Gość







PostWysłany: Śro 22:05, 16 Sie 2006 Powrót do góry

Anonymous napisał:
W sumie, jak tak się zastanowiłam nad tym, co napisała Szkapa, to jest w tym racja... Może w konsekwencji jej "brak pokory" pomógł by i jakoś Ennisowi...?

Laura... Smile
Alma




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 9688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 10:49, 17 Sie 2006 Powrót do góry

Szkapa napisał:
Agios napisał:

Jestem zachwycony, z jaką wewnętrzną pokorą przyjmuje jedną z pierwszych kobiecych klęsk.


Ja nie jestem zachwycona ,
Co więcej , wcale mi się to nie podoba .
Uważam , że to bardzo źle ,że ta dziewczyna , a właściwie już młoda kobieta tak łatwo godzi się z klęską .
Boję się tego ,że później , już w dorosłym życiu może sobie nie poradzić z problemami , tak jak nie radził sobie jej ojciec.
Tak mało o niej wiemy.
Czy będzie umiała się zbuntować i powiedzieć "nie ", kiedy zajdzie taka potrzeba ?
Czy z taka samą pokorą pogodzi się z każda klęską , którą przyniesie jej życie ?

Wybacz , Agios , ale chyba wolałabym , żeby Alma jednak umiała trochę "popyszczyć " ..... Smile


Nie do końca moge się zgodzić z tym co napisałaś.
Fakt, niewiele wiemy o Almie, ale jakos nie potrafię sobie wyobrazic żeby sobie w życiu nie poradziła. To tylko moje prywatne odczucie, ale dla mnie ona jest w jakis sposób silna mimo wszystko i ma w sobie coś co karze mi wierzyć, że będzie OK. To ona wnosi jakąś radość do życia Ennisa i mimo, że pozornie przyjmuje wszystko bez protestu to przecież Ennis w końcu poszedł na jej ślub, prawda? Skoro udało jej sie samym zawiedzinym spojrzeniem wywołac u niego taką reakcję, to słowa nie bardzo były widocznie potrzebne.
Nie potrafię tego do końca wyrazić, ale cos w jej głosie mnie przekonuje, że ona nie przegra swojego zycia, że jest w niej cos co daje nadzieję i być może nawet w serce Ennisa udało jej się tej nadziei trochę wlać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szkapa




Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:03, 17 Sie 2006 Powrót do góry

Alma napisał:
...przecież Ennis w końcu poszedł na jej ślub, prawda? Skoro udało jej sie samym zawiedzinym spojrzeniem wywołac u niego taką reakcję, to słowa nie bardzo były widocznie potrzebne....


Nie wydaje mi się żeby to było takie proste...

Kiedy Alma chciała zamieszkać z ojcem , ani spojrzenie , ani nawet słowa nic nie dały .
To dopiero śmierć Jacka wywróciła wszystko do góry nogami , cały dotychczasowy świat Ennisa , świat , w którym wszystko miało swoje miejsce , Jack i córki były jego stałym elementem , czymś co JEST i BĘDZIE .
Dopiero strata Jacka uświadomiła mu ,że tkwił w błędzie.
Ten nowy Ennis jest zupełnie innym człowiekiem ( pomijam już to , jak fenomenalnie zagrał to Heath ! )- wszystko się w nim zmienia , jakby wszystko w nim „ odpuszcza „ : wygładzają się rysy , usta przestają być zaciśnięte , znika nawet charakterystyczna kanciastość ruchów . Dociera do niego świadomość wielkiej prawdy : że w życiu wszystko jest ulotne , że w każdej chwili może stracić także i to , co mu jeszcze pozostało .
I myślę ,że wtedy , w przyczepie , to ta świadomość , a nie spojrzenie córki wpływa na jego decyzję .

Co do Almy to też mam nadzieję ,że sobie poradzi .
To , co napisałam wcześniej to tylko takie moje wątpliwości... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 13:18, 25 Sie 2006 Powrót do góry

[link widoczny dla zalogowanych] to link do I'm yours zkoreańskiej TV


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alma




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 9688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 13:43, 25 Sie 2006 Powrót do góry

leroy brown napisał:
http://wwwyoutube.com/watch?v=RqqcjTDsRwu to link do I'm yours zkoreańskiej TV


Dziękujemy!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 14:04, 25 Sie 2006 Powrót do góry

linki mam nadzieję tym razem poprawne do J.Mraza www.youtube.com/watch?v=RqqcjTDsRwU


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 14:08, 25 Sie 2006 Powrót do góry

Pewnie część z nas chciałaby być na miejscu tych zachwyconych Koreanek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Laura




Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 1371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bieszczady

PostWysłany: Pią 16:28, 25 Sie 2006 Powrót do góry

To mój pierwszy raz z Jason'em. Uwielbiam reggae'owe klimaty. Dzięki! <tańczy> Very Happy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 22:37, 25 Sie 2006 Powrót do góry

Szkapa napisał:


.....wyrzuciłabym
z filmu cały wątek kelnerki Cassie , moim zdaniem nic nowego nie wnosi , nic nowego nam nie mówi o bohaterze ,
wiemy dokładnie jak wyglądają relacje Ennisa z Almą - jego pierwszą kobietą i matką jego dzieci - łatwo sobie wyobrazić ,
że z każdą następną mogło być tylko gorzej.....

Ale i w życiu Jacka pojawiła się inna kobieta , więc to może tak trochę dla równowagi ..?
Co myślicie ?


Nie do końca się z Tobą zgodzę, Szkapo. Myślę że wątek kelnerki jest ważny - jak z reszta KAŻDA scena w filmie. Poza tym, że daje nam możliwość poznania Almy jr., jest jeszcze ważny z innego powodu.
Otóż po ostatnim spotkaniu Ennisa i Jack'a na Brokeback, gdy Ennis siedzi samotnie w restauracji i spotyka Cassie, padają bardzo ważne słowa, które - jak uważam - zapoczątkowują przemianę Ennisa: "Dziewczęta nie zakochują się dla rozrywki".
Widać na filmie że te słowa Ennisa poruszyły; można nawet pomyśleć że przez Cassie przemawia Jack: "Ennis, nie zakochałem się w Tobie dla zabawy / dla seksu kikla razy w roku w górach / nie wystarcza mi to."
Słowa Cassie są dla mnie niemal kontynuacją, konkluzją tego, co Jack powiedział Ennisowi gdy rozstawali się na Brokeback; właściwie równie dobrze mógłby to Jack powiedzieć.
Ennis słyszy więc podobne w wymowie słowa po raz drugi, od innej osoby. Uważam że ta scena jest kluczowa, zobaczcie jak po tym gdy kelnerka wychodzi przełyka ślinę i dłuższą chwilę patrzy przed siebie błędnym wzrokiem. Co mógł sobie wtedy pomyśleć? Może właśnie wtedy zdał sobie sprawę z prawdziwości słów Jack'a? Może zdał sobie sprawę, że swoim postępowaniem krzywdzi ludzi (nieświadomie, bo wcześniej o tym nie wiedział) - Almę, Jack'a, Cassie.
Coś nim wtedy poruszyło.

To takie moje przemyślenia,
Pozdrawiam, Szkapo!
Alma




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 9688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 8:28, 27 Sie 2006 Powrót do góry

Hej, Kris!
Dzięki za te słowa. Znów coś nowego udało mi się (dzięki Tobie) odkryć w tym cudownym filmie! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szkapa




Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:19, 27 Sie 2006 Powrót do góry

Kris napisał:
...Widać na filmie że te słowa Ennisa poruszyły; można nawet pomyśleć że przez Cassie przemawia Jack: "Ennis, nie zakochałem się w Tobie dla zabawy / dla seksu kikla razy w roku w górach / nie wystarcza mi to."
Słowa Cassie są dla mnie niemal kontynuacją, konkluzją tego, co Jack powiedział Ennisowi gdy rozstawali się na Brokeback; właściwie równie dobrze mógłby to Jack powiedzieć.
Ennis słyszy więc podobne w wymowie słowa po raz drugi, od innej osoby. Uważam że ta scena jest kluczowa, zobaczcie jak po tym gdy kelnerka wychodzi przełyka ślinę i dłuższą chwilę patrzy przed siebie błędnym wzrokiem. Co mógł sobie wtedy pomyśleć? Może właśnie wtedy zdał sobie sprawę z prawdziwości słów Jack'a? Może zdał sobie sprawę, że swoim postępowaniem krzywdzi ludzi (nieświadomie, bo wcześniej o tym nie wiedział) - Almę, Jack'a, Cassie.
Coś nim wtedy poruszyło.


Kris , ja też dziękuję.
Obejrzałam wczoraj tę scenę po raz kolejny , rzeczywiście , masz rację , że te słowa mają podobną wymowę , ale nie sądzę jednak, żeby wpłynęły na sposób myślenia czy postępowanie Ennisa .
Ale czy nie wydaje Ci się , że postrzegamy postać Ennisa ( zresztą wszystkie inne też ) całościowo , tj. przez pryzmat późniejszych wydarzeń ?
Każda projekcja , poza tą pierwszą , świeżą , w jakiś sposób zaburza nasz odbiór , tym samym dodaje nowych znaczeń faktom i słowom , także tym ,które padły z ust Cassie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alma




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 9688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 6:39, 24 Paź 2006 Powrót do góry

A co powiecie na to?

Ja widzę przekaz trochę inaczej, niż większość piszących tu ludzi, ale zaznaczam, że to moja prywatna opinia i nie ma obowiązku się z nią zgadzać Jarosław Janas 2006-10-17

Jest lato 1963 r. W Watykanie umiera Dobry Papież Jan XXIII, reformator Kościoła i organizator Soboru Watykańskiego II, Walentina Tierieszkowa, jako pierwsza kobieta okrąża Ziemię na Wostoku 6, w Polsce rodzi się Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, a Jack Twist i Ennis Del Mar jadą paść owce na malowniczym wzgórzu Brokeback Mountain w stanie Wyoming. Tysiące owiec i oni dwaj, twardzi, małomówni kowboje i ich mustangi, strzelby, lassa i kapelusze. W Internecie można przeczytać mnóstwo opinii i recenzji tego obrazu, zajadłe ataki i takąż obronę, aż trudno się połapać o co chodzi. Zwłaszcza, gdy odkryłem po kilkunastu minutach, iż ja byłem na zupełnie innym filmie i do żadnej z grup oceniających nie należę, choć okruchy "mojej" prawdy o Brokeback Mountain mogłem odkryć, zabawne, po obu stronach sporu. Dla mnie "Tajemnica Brokeback Mountain" to nie jest film ani o homoseksualizmie, ani tym bardziej o dramatycznej miłości, czy niespełnionych namiętnościach, nie propaguje romantycznej "miłości gejowskiej", ani nie żali się nad tragiczną niemożnością jej spełnienia, jak chcieliby tego niektórzy popularni krytycy. Ang Lee ("Rozważna i romantyczna", "Przyczajony tygrys, ukryty smok"), w sposób delikatny i subtelny, właściwy sprawom sercowym, wykorzystując modny obecnie temat homoseksualizmu wyłącznie jako tło, celowo, czy też pod wpływem jakiegoś natchnienia, pokazał mi historię upadku i zniewolenia człowieka, wolę odrodzenia, próby rwania rzemieni i ponowne upadki powodowane jego słabością. Reżyser, a właściwie Annie Proulx (autorka opowiadania, określająca ekranizację jako wierną) pokazuje, że świat nie pozostaje bierny, gdy czynimy zło lub dobro, świat pomaga, ostrzega, raduje się i płacze, a zło i dobro nie czytają gazet na kanapie przed telewizorem sącząc piwko, lecz czujnie czyhają na swe ofiary, z przebiegłością i zawziętością o nie walcząc. Każda strona na sobie właściwy sposób. Ofiarą jest człowiek, którego słabą naturę wywleka na światło dzienne twórca, a wnikliwemu i uważnemu widzowi nasuwają się przeczytane publikacje i obejrzane programy wskazujące na główne i podstawowe przyczyny problemu homoseksualizmu: kompleks niższości, niedocenianie, brak wiedzy o własnej wartości, a źródłem tego wszystkiego prawie zawsze są stosunki, bądź ich brak, z własnym ojcem. Brokeback Mountain to malownicza góra i okolice, mogące do złudzenia przypominać... raj, gdzie Jack i Ennis spotykają się kilka razy do roku, oszukując prawdziwy świat, tworząc iluzję idylli poprzez naiwne przywoływanie wspomnień, które oszust wmawiał oszukiwanemu, iż są wspaniałe, czyste i wyższe. Jednak szczęście w zielonym zakątku gór to ułuda, gdyż prawdziwy, codzienny świat cierpi straszliwie z ich powodu. Co to za wyższe uczucie, które każe uszczęśliwiać jednego człowieka depcząc tym samym dziesiątki innych? Co to za raj, który osiągamy po trupach najbliższych? Za cenę zdrady, cynizmu i oszustwa? "Wpadliśmy w to po uszy" - mówi Jack do Ennisa, lecz brzmi to jak próba przekonywania, mająca na celu zachwiać morale broniącego się prawie do końca Ennisa, który po latach wyrzuca Jackowi łkając mu w rękaw, że przez niego właśnie taki jest. Smutny upadek oszukanego człowieka, jaki zaserwował mi reżyser jest ostrzeżeniem. Przestrogą i nauką, bym nie lekceważył danych mi znaków, nie pozwolił zawładnąć moim sercem nikomu poza... No właśnie, poza kim? Jeden, jedyny raz w filmie występuje chrześcijański krzyż. Wielki, gruby, ciemny krzyż wiszący na ścianie rodzinnego domu Jacka Twista za plecami jego matki, mówiącej o synu. Nie oskarża go, nie osądza, uśmiecha się łagodnie, a gościa częstuje ciastem, mimo ewidentnej biedy panującej w domu. W oczy wręcz rzuca się surowe i stanowcze ojcowskie przebaczenie, pośmiertna łaska, którą stawia niczym mur, niewidzialną barierę wokół ukochanego syna, zamieniając jego pamięć w warowny obóz. Takich znaków w obrazie jest więcej: rozszarpane owce, fajerwerki, kapelusze, nazwy i nazwiska, łzy, uśmiechy i gesty, wszystko jest ważne.



Jak dla mnie interesujący punkt widzenia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin