FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 "A ja sądzę, że oni nie są gejami....." Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Lena_Xxx




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Warszawy

PostWysłany: Śro 10:00, 28 Maj 2008 Powrót do góry

Sądze, ze Ennis byl raczej biseksualistą. Zwrocmy uwage na to, ze przeciez sam na Brokeback Mountain mowil Jackowi, ze odklada na slub z Almą, z czego moglo wynikac, ze ją kochal. Z drugiej jednak strony moglo to byc spowodowane tym, ze Ennis poprostu chcial tak jak przystalo na kowboja w tamtych czasach, miec zone i dzieci. Tego nie wiem, ale jest roznica miedzy jego postepowaniem, a postepowaniem Jacka. Jack jezdzil do "Meksyku", bo musial zaspakajac potrzeby, a spotkania z Ennisem pare razy w roku mu nie wystarczaly. Ennis za to nie czul potrzeby uprawiania seksu z innymi facetami. Pociągal go tylko Jack i byl mu wierny, a jedynej rzeczy, ktorej pragnąl, to byc z Jackiem. Poza tym zdanie ktore wypowiedzial podczas jednej z klotni, tez dalo mi do myslenia: "Byles w Meksyku?! Bo slyszalem co mają tam dla takich jak ty." Nie powiedzial "takich jak my" wnioskuje z tego, ze albo nadal nie pogodzil sie z tym, ze jest gejem i sie za niego nie uwazal, albo gejem nie byl.
Szczerze mowiąc oficjalnej odpowiedzi na to pytanie nie ma. Kazdy moze sobie jej udzielic sam, tak jak rozumie film i zawsze pojawi sie ktos, kto bedzie mial inne zdanie. Dlatego uwazam, ze nie ma jednoznacznej odpowiedzi i nie da sie ich zaszufladkowac, bo tak naprawde mozna sie tylko domyslac jak bylo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blue
Administrator



Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Śro 18:02, 28 Maj 2008 Powrót do góry

Cytat:
Nie powiedzial "takich jak my" wnioskuje z tego, ze albo nadal nie pogodzil sie z tym, ze jest gejem i sie za niego nie uwazal, albo gejem nie byl.

Albo zdawał sobie sprawę z tego,że Jack ma innych.I fakt,że każdy z nich miał żonę i siebie nawzajem dawało Ennisowi niepisane prawo na wyłączność do Jack'a.To go bolało bardzo.Wiedział o tym w głębi duszy ale wypierał z siebie tę myśl,że nie jest jedynym tak jak na początku swój biseksualizm.Żaden z nich jednak nie był zazdrosny o małżonkę!Bo i po co?nie były one dla nich "zagrożeniem",konkurencją,której trzeba stawić czoło.
Jackowi przyznanie się do własnej orientacji przyszło łatwiej.Jeżdżąc do Meksyku wiedział czego chce.Nie łamał się.Wspomnienie i uczucie do Ennisa było jednak ponad wszystko.Traktował to bardzo serio,proponując mu wspólne życie.
Ennisowi za to jak myślę,przychodziło wszystko o wiele trudniej.Miał wyrzuty sumienia,wypierał z siebie to co w nim sie nieodwołalnie budziło.W końcu poddał się temu uczuciu całkowicie.I to tak bardzo,że tylko Jackowi był w stanie oddać siebie całego.Nie szukał przygód...
Żal ogromny jednak poczułam kiedy to okazało się,że Jack chciał z kimś innym budować życie..że nie uszanował woli Ennisa i nie poczekał..Choc na co miałby czekać,skoro Ennis stanowczo zaoponował jemu pomysłowi?
Ale wbrew przeciwnościom kochali się oboje od chwili kiedy splotły się ich losy.Temu nie da się zaprzeczyć.Można tylko polemizować,czyja miłość była trwalsza,silniejsza..ale to niepotrzebne chyba.Bo przytrafiła się i przetrwała,bo była!A to najważniejsze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ENNISA




Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: będzin

PostWysłany: Śro 21:12, 28 Maj 2008 Powrót do góry

hmmm oboje kochali tak samo...ta miłość niczym się nie różniła, kochali się tak samo nie mogli żyć bez siebie, kochali się nade wszystko...ale każdy z nich pokazywał to inaczej i każdy z nich inaczej odreagowywał to że nie byli razem... Ennis krył to w sobie dlatego cierpiał najbardziej...Jack próbował z tym żyć i uciekał w inne przygody ale miłość ich obojga była silna, najsilniejsza i raczej nie zastanawiam się nad tym kto kochał bardziej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 21:28, 28 Maj 2008 Powrót do góry

Lena_Xxx napisał:
Sądze, ze Ennis byl raczej biseksualistą. Zwrocmy uwage na to, ze przeciez sam na Brokeback Mountain mowil Jackowi, ze odklada na slub z Almą, z czego moglo wynikac, ze ją kochal. Z drugiej jednak strony moglo to byc spowodowane tym, ze Ennis poprostu chcial tak jak przystalo na kowboja w tamtych czasach, miec zone i dzieci. Tego nie wiem, ale jest roznica miedzy jego postepowaniem, a postepowaniem Jacka. Jack jezdzil do "Meksyku", bo musial zaspakajac potrzeby, a spotkania z Ennisem pare razy w roku mu nie wystarczaly. Ennis za to nie czul potrzeby uprawiania seksu z innymi facetami.

Obstaję za drugą wersją. Ennis czuł przymus wpasowania się w "normę", a nie posiadał w sobie nawet nie siły, ale wręcz iskierki wyobrażenia, że mógłby postąpić inaczej. Dla niego świat taki miał być i koniec. Nie było w nim miejsca na kompromisy. Jeśli oprę się na definicji biseksualności (odczuwanie popędu płciowego, emocjonalnego do osobników obu płci), wydaje mi się, że Ennis nie spełniał jej warunków. Zresztą po rozwodzie, gdy miał już oficjalne wytłumaczenie życia w samotności, a spełnił swój "obywatelski" obowiązek założenia rodziny i spłodzenia dzieci, nie związał się z żadną kobietą (znajomość z kelnerką była chyba bardzo powierzchowna i szybko się rozpadła). Koniec filmu oraz książka też sugerują, że po śmierci Jacka pozostał samotny Sad
wing




Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:03, 28 Maj 2008 Powrót do góry

mi też się wydaje się że nie mozna powiedzieć, że któryś z był bardziej zaangażowany, że kochał bardziej. poprostu mieli odmienne natury. tak jak w życiu miłość łączy ludzi w najróżniejszych "konfiguracjach",nie zważając na to jakie są szanse na długie i szczęsliwe życie razem.. czasem się udaje, czasem nie... czasem mamy wpływ na rozwój wydarzeń , niekiedy jednak układa się tak że nie jesteśmy wcale kowalem własnego losu z powodów trudnych do wytłumaczenia...ale bardzo realnych. dla mnie historia tej miłości właśnie dlatego jest tak do głębi poruszjąca - bo jest prawdziwa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blue
Administrator



Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Czw 9:43, 29 Maj 2008 Powrót do góry

To była prowokacja z mojej strony ze stwierdzeniem czyja miłosc była mocniejsza... Twisted Evil
Nie ma odpowiedzi nigdy kto kogo bardziej.Bo tyle mocy w każdej miłości ile ludzi.Sprawa indywidualna.Okazywana mniej lub bardziej.
Ennis dużo w sobie dusił...na szczęście nie tak bardzo,kiedy spotykał sie z Jackiem.
Są ludzie którzy kochaja tylko raz i po rozstaniu się z partnerem nie szukaja dalej.Nie chcą,nie potrzebują..?Po prostu tacy są..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blue
Administrator



Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Czw 9:44, 29 Maj 2008 Powrót do góry

wing napisał:
tak jak w życiu miłość łączy ludzi w najróżniejszych "konfiguracjach",nie zważając na to jakie są szanse na długie i szczęsliwe życie razem.. czasem się udaje, czasem nie... czasem mamy wpływ na rozwój wydarzeń , niekiedy jednak układa się tak że nie jesteśmy wcale kowalem własnego losu z powodów trudnych do wytłumaczenia....


Dokładnie.....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
piotrek




Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 11:05, 30 Maj 2008 Powrót do góry

ktos napisał:
Lena_Xxx napisał:
Sądze, ze Ennis byl raczej biseksualistą. Zwrocmy uwage na to, ze przeciez sam na Brokeback Mountain mowil Jackowi, ze odklada na slub z Almą, z czego moglo wynikac, ze ją kochal. Z drugiej jednak strony moglo to byc spowodowane tym, ze Ennis poprostu chcial tak jak przystalo na kowboja w tamtych czasach, miec zone i dzieci. Tego nie wiem, ale jest roznica miedzy jego postepowaniem, a postepowaniem Jacka. Jack jezdzil do "Meksyku", bo musial zaspakajac potrzeby, a spotkania z Ennisem pare razy w roku mu nie wystarczaly. Ennis za to nie czul potrzeby uprawiania seksu z innymi facetami.

Obstaję za drugą wersją. Ennis czuł przymus wpasowania się w "normę", a nie posiadał w sobie nawet nie siły, ale wręcz iskierki wyobrażenia, że mógłby postąpić inaczej. Dla niego świat taki miał być i koniec. Nie było w nim miejsca na kompromisy. Jeśli oprę się na definicji biseksualności (odczuwanie popędu płciowego, emocjonalnego do osobników obu płci), wydaje mi się, że Ennis nie spełniał jej warunków. Zresztą po rozwodzie, gdy miał już oficjalne wytłumaczenie życia w samotności, a spełnił swój "obywatelski" obowiązek założenia rodziny i spłodzenia dzieci, nie związał się z żadną kobietą (znajomość z kelnerką była chyba bardzo powierzchowna i szybko się rozpadła). Koniec filmu oraz książka też sugerują, że po śmierci Jacka pozostał samotny Sad

Ktosiu, świetny post!
Też myslę , że dla Ennisa najważniejsze było wpasowanie się w schemat, droga przez życie w "wytartych koleinach". Czasem jest to przekleństwo, ale czasem, w dobie akceptacji giętkości emocjonalnej czy relatywizmu wartości, taka postawa budzi podziw, jest niemalże heroiczna. Ja własnie za to cenię Ennisa, jego bezkompromisowość, tochę na zasadzie przeciwieństwa, bo kudy mnie w życiu do jego konsekwencji, trwania przy, przyjętych za własne, zasadach. Oczywiście nie znaczy to, że nie widzę ujemnych , czasem tragicznych, skutków postępowania Ennisa dla jego związku z Jackiem...

Przy okazji pozdrawiam wszystkich forumowiczów; dzięki Wam i Waszej świeżości spojrzenia Forum się odradza... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
piotrek




Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 11:56, 30 Maj 2008 Powrót do góry

blue napisał:
(...) każdy z nich miał żonę i siebie nawzajem. (...) Żaden z nich jednak nie był zazdrosny o małżonkę!Bo i po co?nie były one dla nich "zagrożeniem",konkurencją,której trzeba stawić czoło.

Poruszyłas, Blue, ważną sprawę...
Czemu Jack nie czuł się zdradzany przez Ennisa z Almą, a Alma tak boleśnie odczuwała związek meża z Twistem? Czy traktował (nawet podświadomie) związki między mężczyznami jako podrzędne wobec małżeńskich - przecież sam założył rodzinę...
Czemu Ennis nie był zazdrosny o żonę Jacka, a groził Jackowi, że go zabije, jak się dowie o jego "wyjeździe do Meksyku"?
A może faceci (bi?, gay?) wierzą, że mają w sercu "osobne półeczki"; jedną na miłość do faceta, drugą na uczucie do żony, i że te uczucia z obu półeczek mogą egzystować niezależnie i - w jednym czasie? A kobiety mają serce niepodzielone?

Co o tym sądzicie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wing




Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:07, 31 Maj 2008 Powrót do góry

nie sądzę żeby to płeć warunkowała stosunek do miłości. to raczej osobiste cechy człowieka, jego wewnętrzna "moralność" pozwala mu podzielić serce na półeczki. dla niektórych zdrada dotyczy jedynie seksu, a inni jest boleśniejsza kiedy odbywa się tylko w głowie - bo dzieje się w sferze uczuć. ja myślę że miłość może przetrwać zdradę fizyczną, ale tej która dokonuje się w uczuciach już raczej nie - najczęściej oznacza ona koniec miłości poprostu..
kobiety postrzegane są jako bardziej emocjonalne, więć może stąd przekonanie, że są w miłośći powiedzmy bardziej "prostolinijne". myślę że jeżeli ktoś zyje w małżeństwie, a jednocześnie kocha poza nim, to jedno z tych uczuć jest silniejsze. i Jack i Ennis choć mieli żony, to nie wydaje mi się żeby je kochali naprawdę. może chceli myśleć że tak jest?
sądzę, że te związki pozbawione były tego co tak trudno opisać, a co w miłości jest tak ważne: tego co daje porozumienie bez słów, co sprawia że szczęscie jest możliwe tylko we dwoje. nie było w nich również namiętości...fakt że ona z czasem może minąc, ale czy bez niej miłość może się zacząć? skoro oni wiedzieli o sobie nawzajem że te uczucia mają tylko dla siebie, to żony nie stanowiły dla nich zagrożenia. a jednak Ennis bał się... gdyby zobaczył spojrzenie Jacka (zarówno to w jego wspomnieniach tamtego lata, jak i to bolesne po kłótni - oba tak pełne uczucia), kiedy odjeżdzał po kłótni nad rzeką, wiedziałby że dla niego ta miłośc także jest jedyna... mi to spojrzenie pozwala przetrwać do ostatniej sceny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
piotrek




Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 8:52, 02 Cze 2008 Powrót do góry

Wing, dzięki za wyrażenie Twojego zdania. Piszesz mądrze, a co najważniejsze prosto o najbardziej skomplikowanych relacjach międzyludzkich, bo dotyczących sfery uczuć...
Rozwijając Twoją myśl... może jest tak, że jeśli w człowieku koegzystują dwie miłości (powiedzmy małżeńska i jeszcze druga, niezależnie, czy hetero, czy homoseksualna), to podświadomie się je wartościuje (silniejsza, słabsza), by którąś wybrać, opowiedzieć się po którejś stronie (bo najgorsze jest rozdarcie, emocjonalna szamotanina...). Wydaje mi się, że Jack i Ennis nie przeżywali takich rozterek, więc chyba rzeczywiście nie kochali swoich żon naprawdę. Sferę uczuć wypełniali sobie nawzajem, a małżeńtwa były "wypełnieniem "rytuału"?

Te dwa spojrzenia Jacka za oddalającym się Ennisem to kwintesencja filmu; pierwsze - pełne miłości i nadziei na przyszłość, drugie - bolesne, gorzkie, pełne rezygnacji. Między tymi spojrzeniami rozpina się historia BBM, tragiczna, ale przejmująco piękna i - co podkreśliłaś wcześniej - prawdziwa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Pon 17:14, 02 Cze 2008 Powrót do góry

wing napisał:
nie sądzę żeby to płeć warunkowała stosunek do miłości. to raczej osobiste cechy człowieka, jego wewnętrzna "moralność" pozwala mu podzielić serce na półeczki.
myślę że jeżeli ktoś zyje w małżeństwie, a jednocześnie kocha poza nim, to jedno z tych uczuć jest silniejsze.


Pierwsze zdanie - czy "dzielenie serca na półeczki" jest złe? Ostatnio usłyszałam zdanie, że "ja mam bardzo pojemne serce i naprawdę kocham te dwie kobiety". Czy mamy prawo oceniać czyjeś uczucia? Przecież nigdy ich nie doświadczymy...

Drugie zdanie - to nie jest takie proste. Nawet jeśli jest silniejsze to co z nim zrobić?

Czasem naprawdę trzeba coś w życiu znosić, bo tak musi być


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blue
Administrator



Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pon 20:31, 02 Cze 2008 Powrót do góry

Ni mniej ni więcej życie spłata nam miłe i gorzkie niespodzianki.Nie da się zniszczyć dla "dobra ogółu" tego,co tkwi głęboko.I mimo zaprzeczenia i negowania przyjąć to w końcu ze spokojem.Ale ile burz to przetrwa po drodze wiedzą tylko ci,którzy to przeżyli.
Tego co kiełkuje lub wie się od dawna,że jest nie da się zaszufladkować i podzielić między, to co widzialne dla społeczeństwa a to co skrzętnie nieraz się ukrywa.
I zgodze sie poniekąd z emjotką,że czasem albo nawet często wiele spraw po prostu trzeba przyjąć.
I cieszyć się...bo dusza wzbogacona jest o coś jeszcze...coś czego nie wielu zrozumie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wing




Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:04, 02 Cze 2008 Powrót do góry

emjotka napisał:
wing napisał:
nie sądzę żeby to płeć warunkowała stosunek do miłości. to raczej osobiste cechy człowieka, jego wewnętrzna "moralność" pozwala mu podzielić serce na półeczki.
myślę że jeżeli ktoś zyje w małżeństwie, a jednocześnie kocha poza nim, to jedno z tych uczuć jest silniejsze.


Pierwsze zdanie - czy "dzielenie serca na półeczki" jest złe? Ostatnio usłyszałam zdanie, że "ja mam bardzo pojemne serce i naprawdę kocham te dwie kobiety". Czy mamy prawo oceniać czyjeś uczucia? Przecież nigdy ich nie doświadczymy...

Drugie zdanie - to nie jest takie proste. Nawet jeśli jest silniejsze to co z nim zrobić?

Czasem naprawdę trzeba coś w życiu znosić, bo tak musi być
\

rzeczywiście zbyt to chyba uprościłam Embarassed Smile mam generalnie takie tendencje. nie chodziło mi o to że niemoralnie jest kochać równocześnie dwie osoby, raczej o to że nie każdy może temu sprostać, bo w moim rozumieniu oznacza to jednak pewne rozerwanie, tą emocjonalną szmotaninę o której pisał Piorek. trzeba jeszcze umieć to unieść, nie krzywdząc innych przy okazji. nie chciałam oceniać czyiś uczuć, siłą rzeczy zastanawiając się nad tym patrzę przez własny pryzmat. mi bardzo trudno jest zaakceptować to co życiu złe i wyniszczające, ciągle uczę się być szczęśliwa pomimo...wydaje mi się że sam fakt zaakceptowania tych gorzkich pigułek jeszcze nie do końca pozwala odzyskać spokój.
napewno jednak zgodzę się z tym, że takie zmaganie niezwykle wzbogaca


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Pon 7:14, 16 Cze 2008 Powrót do góry

Mój poprzedni komentarz był chyba zbyt ostry i stanowczy. W sumie to dotyczył zupełnie innej sytuacji niż w BBM. Zagalopowałam się. Wybacz Wing Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin