FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Reaktywacja tematu na przekór... komuś Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Dlaczego ten temat nie ma sensu?

Bo nie ma.
100%
 100%  [ 2 ]
Bo jest bezsensowny.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 2


Autor Wiadomość
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 19:42, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Trafiłem dziś na interesującą wypowiedź pewnej pani, która zadzwoniła do mojego ulubionego, toruńskiego radia, by podzielić się swoimi spostrzeżeniami:

[link widoczny dla zalogowanych]

(znalezione na blogu [link widoczny dla zalogowanych] )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.

PostWysłany: Śro 23:55, 14 Sty 2009 Powrót do góry

oj, naprawdę chciałabym odnieść się do wszystkiego, co przeczytałam, ale wiem, że nie zdołam.

Cytat:
Nawet Apokalipsa, tak fantastyczna w swej treści i rzekomo wyprzedzająca rozumienie otoczenia przez dawnych ludzi, w rzeczywistości jest opisem działającym na ich sposób pojmowania świata. No bo czy mamy przyjąć, że Niebo i piekło są urządzone na sposób podobny do cywilizacji pierwszych wieków naszej ery?

jest to jedna z wielu rzeczy, o których jeszcze nie myślałam... jedyne, co przemawiałoby "za" takim "urządzeniem" Nieba i piekła jest przybliżenie przekazu (?) ludziom z tamtych czasów. nic innego nie wpada mi do głowy.

Cytat:
Nie bez znaczenia jest również kwestia czasu i przestrzeni. To, że urodziłem się w określonym miejscu i w określonej porze, determinuje moje wyznanie (przynajmniej na początku, a często przez całe życie). Jeśli "bocian" pomylił długość geograficzną z szerokością, to mam przez to być wykluczony z możliwości zbawienia?

co do zależności wyznania od części świata, w której się narodziło, to nie sposób zaprzeczyć. wątpię nawet, żeby osoby bardzo religijne- papież?- urodzone w państwach, w których wyznaje się, no, przykładowo- muzułmanizm stały się katolikami. ale o tym już przede mną Marco wspomniał. jeśli zaś chodzi o możliwość zbawienia, to różne słyszałam opinie, aczkolwiek podobno można być zbawionym żyjąc w środku Afryki i wyznając kulty pierwotne.

Cytat:
Pora na zajęcie się "prawdziwymi katolikami" (tak siebie sami określają), czyli na grupę konserwatywnych wiernych.

przykłady, które tam przytoczyłeś wg mnie pokazują skutki braku własnego rozumu i kierowanie się tylko tym, co mówi kościół. szum, jaki powstał wokół IKEI "promującej pedalstwo" (jak to gdzieś zasłyszałam), zarówno rozśmieszył jak i przeraził mnie. wolę nie wychodzić z domu mając ze sobą torbę z IKEI, by nie narażać się prawdziwym katolikom.

Cytat:
Oni nie przyjmują pojęcia "gej", u nich jest się w najlepszym razie sodomitą, pedałem, odbytolubnym, anusofilnym, a w prawie każdym temacie poświęconym tej kwestii, wypowiadający się nakręcają się wzajemnie tak, że po kilkunastu komentarzach mamy już festiwal urągania, naśmiewania się, wyszydzania, oczywiście ku uciesze uczestników. No ale "tak jest napisane w Biblii", a oni przecież walczą o duszę.

a co mnie najbardziej dziwi, to zasłyszane dzisiaj "przecież kościół nie jest przeciwko homoseksualizmowi i w żaden sposób go nie piętnuje"... kim w takim razie są ludzie, którzy reprezentują takie stanowisko wobec homoseksualizmu, jeśli nie obrońcami "jedynych poprawnych poglądów"?

Cytat:
boje z antykoncepcją

tak- bo antykoncepcja jest zła, zła jest też aborcja, złe są też niechciane dzieci. pomimo różnych wyjaśnień wciąż uważam, że antykoncepcja powinna być "zalegalizowana" (ale w rzeczywistości- kogo obchodzi, czy jest ona zgodna z kościołem, czy nie?). jest na pewno mniejszym złem niż choroby przenoszone drogą płciową czy aborcja. ale cóż, przecież współżycie powinno być nastawione tylko i wyłącznie na prokreację...

Cytat:
Tak sobie marzę, by przesłanie, jakie niesie film, trafiało do serca / umysłu różnych osób, niezależnie od ich wyznania, poglądu na religię, orientacji seksualnej czy jakiejkolwiek innej cechy.

ale się rozmarzyłam...

ps. Jerry, podziwiam za tak inteligentne i pełne przekazu posty o 4 nad ranem! Razz


a wypowiedź pani w- chyba wszystkich- ulubionym radiu doprowadziła mnie do śmiechu, nawet łzy mi poleciały. domyślam się, o co jej chodziło, ale... cóż, mogła ująć to trochę inaczej, niż ciągłym powtarzaniem "seks jest zły!". Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.

PostWysłany: Czw 21:44, 15 Sty 2009 Powrót do góry

przy okazji podzielę się tutaj czymś, co mnie jakiś czas temu odrobinę zbulwersowało.

otóż, wśród księży mają być przeprowadzane testy. jakie? na wykrycie, czy są heteroseksualni czy homoseksualni. zgodnie z tym, że kościół nie potępia homoseksualizmu, a jedynie stosunek między dwiema osobami tej samej płci, wydaje mi się to kompletną bzdurą oraz zniewagą wobec gejów. bo czy fakt, iż duchowny jest gejem znaczy, że będzie gwałcił wszystkich wokół (tak, niestety wydaje mi się, że kościół właśnie tak twierdzi- uosabia geja z gwałcicielem i pedofilem) i głosił zza ambony rzeczy sprzeczne z nauką kościoła? no i zastanowił mnie fakt- a jeśli ta osoba czuła powołanie? ależ, oczywiście. nie mogła czuć, przecież była gejem, którego to synonimem stało się słowo grzesznik.

oraz to, co niedawno zasłyszałam; nie chciałabym nic przekręcić, mam nadzieję, że uda mi się zachować (bez)sens wypowiedzi: czego ci geje się nie domagają! chcą być nawet nauczycielami, to już przesada!. smutno mi się zrobiło, jako, że takie poglądy reprezentuje moja bliska rodzina. jestem nawet w stanie zrozumieć niechęć do pomysłu adopocji dzieci przez pary gejów lub lesbijek, ale prawo do pracy jako nauczyciel? czy znaczy to, że wszyscy o innej orientacji powinni- nie wiem- budować autostrady, albo w ogóle nie pokazywać się ludziom, by ich nie gorszyć?

musiałam się tym z Wami podzielić, jako, że aż mnie skręca w środku, gdy słyszę takie coś takiego, co przytoczyłam wcześniej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 1:32, 16 Sty 2009 Powrót do góry

delete napisał:
wśród księży mają być przeprowadzane testy. jakie? na wykrycie, czy są heteroseksualni czy homoseksualni [...] wydaje mi się to kompletną bzdurą oraz zniewagą wobec gejów

Rozumiem Twoje oburzenie i je podzielam, choć - jeśli miałbym być adwokatem Kościoła - chyba umiałbym wytłumaczyć sens tego procederu.

Zatem do dzieła:
delete napisał:
zgodnie z tym, że kościół nie potępia homoseksualizmu, a jedynie stosunek między dwiema osobami tej samej płci

KK jak najbardziej potępia homoseksualizm; mówi jedynie, że nie należy potępiać człowieka, za to trzeba wzmacniać go w tym, by grzesznej skłonności nie ulegał. Jak podaje Katechizm KK (2357 - 2359):
Cytat:
Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie [...] zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane" (Kongregacja Nauki Wiary, dekl. Persona humana, 8 ). Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.

Cytat:
Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i - jeśli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.

Cytat:
Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one - stopniowo i zdecydowanie - do doskonałości chrześcijańskiej.



delete napisał:
bo czy fakt, iż duchowny jest gejem znaczy, że będzie gwałcił wszystkich wokół (tak, niestety wydaje mi się, że kościół właśnie tak twierdzi- uosabia geja z gwałcicielem i pedofilem)

Nie podejrzewam, by Kościół chciał oficjalnie szczerzyć taką teorię [niezależnie od tego, że po cichu może się z nią zgadzać] ze względu na liczne skandale, które w nim mają miejsce. Natomiast - jako instytucja mająca za zadanie prowadzić ludzkość do zbawienia [dbająca też - i to bardzo skrupulatnie - o własne interesy], próbuje zadbać o to, by wykluczyć, a przynajmniej zminimalizować wszelkie szanse zepsucia we własnym wnętrzu.

Ksiądz jako taki jest "aseksualny". Tego się od niego wymaga [niezależnie od braku cienia miłosierdzia w takim żądaniu]. Skoro tak, należy wykluczyć wszelkie pokusy, które mogłyby stać na przeszkodzie zachowania czystości. Po pierwsze: seminarium. Mamy skupisko młodych, gorących fizjologicznie mężczyzn. Bez wątpienia środowisko takie jest dużo bardziej "niebezpieczne" dla osoby ze skłonnościami homoseksualnymi, bo podczas gdy jego heteroseksualni koledzy mogą wspierać się w zachowaniu wstrzemięźliwości, dla niego każda rozmowa na ten temat jest podgrzewaniem lawy pod pękającym prawie kraterem niewygasającego wulkanu. Zresztą po co rozmowy - już sama obecność kolegów wystarczy, w dodatku w rozmaitych sytuacjach, które dla nich są zupełnie zwykłe, a dla niego niesamowicie podniecające.

Druga sprawa: w Kościele istnieje silny podział ról w zależności od płci i przekłada się on na struktury tej instytucji. Czyli księża wchodzą w częste kontakty przede wszystkim z chłopcami i mężczyznami (ministranci...), a dziewczynami zajmują się pobożne siostrzyczki. Prosta reguła mówi, że im większa liczba czynnika "niekorzystnego", tym większa szansa na problem. Zatem, nawet bez cienia domysłów, że za homoseksualizmem musi iść pedofilia i rozwiązłość, narzuca się skojarzenie, że im mniej gejów w szeregach, tym mniejsza możliwość wystąpienia zakazanej relacji ksiądz-ksiądz czy ksiądz-chłopiec/mężczyzna świecki.



Teraz już nie z pozycji "obrońcy z urzędu":
Oczywiście, że oburza mnie takie stawianie sprawy, nakierowane na własną korzyść Kościoła. Bo, jak pisałaś, gej też może czuć prawdziwe powołanie. Poza tym, nawet jeśli młody mężczyzna odkrywający w sobie pociąg ku innym osobom tej samej płci, a nieakceptujący tego, próbuje uciec od swojej natury i skryć się w Kościele, poświęcając swoje życie Bogu i innym ludziom, w czym jest "gorszy" od innego, który idzie do seminarium, uciekając przed innym problemem? Nie da się zeskanować psychiki i sprawdzić motywów, dla których młodzi ludzie wyrzekają się "zwykłego" życia, czy wręcz dla których czują pociąg ku czemuś, co jest - przyznajmy to - nietypowe. Tymczasem Kościół próbuje dokonać selekcji (przyszło mi na myśl porównanie z tym, co on sam krytykuje: z wybieraniem najlepszego embrionu).

Pomijam tu fakt, że wybór życia w celibacie i wyrzeczenie się swojej płciowości w przypadku homoseksualisty może później skutkować reakcją paradoksalną, polegającą na tępieniu homoseksualizmu i homoseksualistów, bo wyparte emocje o przypisanym negatywnym ładunku lubią się tak ujawniać (z czym, jak przypuszczam, nierzadko mamy do czynienia). Musiałbym bowiem zatrzymać się przy problemie celibatu wpływającego na funkcjonowanie człowieka w ogóle - na całą jego sferę seksualną. No i mielibyśmy nad czym się zastanawiać: krytykowana przez księży masturbacja, seks przedmałżeński, rozwód (tu w znaczeniu zmiany partnera / partnerki), antykoncepcja czyli "pobłażanie sobie" itd.). Oczywiście nie próbuję sprowadzić wszystkiego do kwestii "ksiądz nie może sam, więc potem, nieświadomie, zabrania innym", ale w niektórych przypadkach coś z tego mechanizmu funkcjonuje, poza tym jest cały szereg innych, związanych z całym życiem kleru. I tu winien jestem podziw dla wielkiej rzeszy księży - niezmiernie ciężko jest żyć w pewnych ramach, mogąc obserwować, że poza nimi toczy się życie, niejednokrotnie łatwiejsze, a do tego pozostawać w kontakcie z tym zewnętrznym światem i z dobrą miną wspierać jego mieszkańców.


delete napisał:
przecież była gejem, którego to synonimem stało się słowo grzesznik.

Problem jest nawet szerszy. Wkraczamy w sferę języka, już nie skupiamy się na człowieku: wymawiamy magiczne słowo "gej" lub "homoseksualista". To już nie tylko synonim grzesznika, to określenie o charakterze wybitnie pejoratywnym. Tego epitetu używają dziś dzieci, gdy chcą wyładować agresję na koledze; tak mówią o kimś ludzie dorośli, kiedy chcą podważyć do niego szacunek innych. Czyż mogło paść straszniejsze pytanie ze strony Janusza Palikota, niż to, czy pan prezes jest homoseksualistą? (pomijam kwestię, na ile mieści się ono w standardach debaty publicznej). Gdyby zapytał, czy J.K. jest zdrajcą, ten ostatni od razu ripostowałby w mediach, a sprawa być może skończyłaby się w sądzie. A tu... cisza...

Pamiętacie ubiegłoroczną ankietę, w której pytano, z kim ludzie nie chcieliby współpracować? Na pierwszym miejscu - o ile dobrze pamiętam - uplasował się człowiek leczący się psychiatrycznie, a zaraz za nim homoseksualista. Przegonił nawet przestępcę, bo - tak sobie teoretyzuję złośliwie - "jak ukradł, to już odsiedział swoje i poniósł karę, a pedał - czy wiadomo, co mu do łba strzeli"?

Nie chcę powiedzieć, że oto nadeszły takie straszne czasy... Pod wieloma względami jest lepiej niż kiedyś, są też minusy. Ale wciąż trzymamy się etykietek. "Nalepka" przyklejona w myślach do sąsiada znaczy więcej niż on jako człowiek. Tyle że taką etykietkę bardzo łatwo "złapać", natomiast niezmiernie trudno jest uczynkami wykazać, że słowo na niej wypisane zostało niesłusznie.

delete napisał:
czego ci geje się nie domagają! chcą być nawet nauczycielami, to już przesada!. smutno mi się zrobiło, jako, że takie poglądy reprezentuje moja bliska rodzina.

Rozumiem Cię, delete. Mnie również smutek z powyższego powodu dane było odczuwać. Ale, z drugiej strony, w pewien sposób pojmuję też Twoją Rodzinę. Takie słowa wynikają z lęku o dzieci. Jest w tym troska, choć oparta na fałszywej przesłance. Dlatego, jeśli z czymś "walczyć", to nie z takimi słowami, lecz najpierw z założeniem, że gej to pedofil, przestępca, dziwak itd. Bo przecież gdybym ja sam był przekonany, że np. większość chirurgów ortopedów to kanibale, nigdy w życiu nie pozwoliłbym, by ktoś z moich bliskich poddał się jakiemuś zabiegowi, choćby złożeniu złamanych kości Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jerry dnia Pią 1:37, 16 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Pią 11:09, 16 Sty 2009 Powrót do góry

Uwielbiam słowo "nieuporządkowany" stosowane przez KK...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.

PostWysłany: Sob 1:06, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Jerry, po przeczytaniu Twojego postu nie mogłam odpowiedzieć odrazu, potrzebowałam na parę godzin odejść od komputera, by teraz móc napisać coś, co może przedstawiać jakąś wartość.

jerry napisał:
KK jak najbardziej potępia homoseksualizm; mówi jedynie, że nie należy potępiać człowieka, za to trzeba wzmacniać go w tym, by grzesznej skłonności nie ulegał.


cóż, przedstawione przez Ciebie fragmenty KKK mówią, że się nie mylisz, w co szczerze wierzę. mówiąc, iż wg KK homoseksualizm nie jest grzechem, a jedynie stosunek homoseksualny jest, wzorowałam się tylko na tym, co zasłyszałam. był to fragment (miernej, trzeba dodać) obrony katechety przed właśnie takim oskarżeniem.
coś ciekawego zawiera się nawet w nazywaniu homoseksualizmu grzeszną skłonnością, odchyleniem, upodobaniem, tendencją.
że dodam, KK wzywa również ludzi, by współczuli osobie dotkniętej tą przypadłością (!), próbowali jej pomóc i leczyć.

Cytat:
Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie.


przyznam, że zaciekawiał mnie problem odrzucenia własnej seksualności. mogę tylko zgadywać, jakie są tego przyczyny; nie dość, że główną przyczyną odrzucania własnego homoseksualizmu przez daną osobę wydaje mi się być odrzucenie przez społeczeństwo, które wcześniej spowodował brak akceptacji KK. od najmłodszego wieku wpaja się, że darzenie uczuciem osób tej samej płci jest złem i nie powinno mieć miejsca, więc zarówno współczuję osobom, które próbują "usunąć" fragment własnego ja, gdyż uważają, że jest w jakiś sposób niewłaściwy, jak i podziwiam te, którym udaje się nie zważać na publiczną opinię i żyć tak, jak naprawdę chcą, potrzebują.

jerry napisał:
Ksiądz jako taki jest "aseksualny". Tego się od niego wymaga [niezależnie od braku cienia miłosierdzia w takim żądaniu]. Skoro tak, należy wykluczyć wszelkie pokusy, które mogłyby stać na przeszkodzie zachowania czystości.

i to, moim zdaniem, mogłaby rozwiązać możliwość zawierania przez księży małżeństw. znając życie, takie upoważnienie nie będzie miało jednak miejsca.

jeśli chodzi o seminarium i podział ról w kościele, to domyślam się, że masz rację. rozwiązaniem problemu znów byłoby to, co przed chwilą wspomniałam i co raczej nie nastąpi.

jerry napisał:
Poza tym, nawet jeśli młody mężczyzna odkrywający w sobie pociąg ku innym osobom tej samej płci, a nieakceptujący tego, próbuje uciec od swojej natury i skryć się w Kościele, poświęcając swoje życie Bogu i innym ludziom, w czym jest "gorszy" od innego, który idzie do seminarium, uciekając przed innym problemem?


wielu jest księży, niektórzy potrafią przekazać coś lepiej, inni gorzej. czemu od razu skreślać z listy księży geja; kto wie, czy nie pomoże wielu katolikom swoją wiarą? czemu skreślać taką osobę ze względu na preferencje, których jako ksiądz może nie będzie ujawniała?

jerry napisał:
Pomijam tu fakt, że wybór życia w celibacie i wyrzeczenie się swojej płciowości w przypadku homoseksualisty może później skutkować reakcją paradoksalną, polegającą na tępieniu homoseksualizmu i homoseksualistów, bo wyparte emocje o przypisanym negatywnym ładunku lubią się tak ujawniać (z czym, jak przypuszczam, nierzadko mamy do czynienia).


oj, nierzadko, nierzadko. problem, o którym tutaj napisałeś, trochę mnie martwi, kiedy myślę o księdzu-geju. czasami zza ambony padają słowa przeciw homoseksualizmowi. nie byłoby przyjemnym uczuciem, gdyby "kolega z pracy" tego właśnie księdza wygłaszał takie właśnie słowa... ale, zapędziłam się, nie tego tematu dotykała wypowiedź.
nawiasem mówiąc, już nie o księżach- czytałam gdzieś, że właśnie osoby, które mają problemy z określeniem czy zaakceptowaniem własnej seksualności, najczęściej wygłaszają poglądy homofobiczne. zgaduję, że wiesz o tym, aczkolwiek to dosyć ciekawa sprawa.

jerry napisał:
Problem jest nawet szerszy. Wkraczamy w sferę języka, już nie skupiamy się na człowieku: wymawiamy magiczne słowo "gej" lub "homoseksualista". To już nie tylko synonim grzesznika, to określenie o charakterze wybitnie pejoratywnym. Tego epitetu używają dziś dzieci, gdy chcą wyładować agresję na koledze; tak mówią o kimś ludzie dorośli, kiedy chcą podważyć do niego szacunek innych.


tak, słowo "gej" oraz obraźliwe, wulgarne wyrazy, których nie chcę tu przytaczać, weszły do zbioru polskiego słownictwa na dobre. używane nawet czasem przez osoby (mówię tu właśnie o najmłodszych), dla których jest po prostu kolejnym wulgaryzmem niewyróżniającym się od pozostałych. posługiwanie się słowami, których się nie zna bywa komiczne, w tym przypadku jest naprawdę smutne, ukazuje nasze nietolerancyjne środowisko, w którym słowo gej jest obrazą, a nie normalnym słowem określającym człowieka.

jerry napisał:
Na pierwszym miejscu - o ile dobrze pamiętam - uplasował się człowiek leczący się psychiatrycznie, a zaraz za nim homoseksualista. Przegonił nawet przestępcę, bo - tak sobie teoretyzuję złośliwie - "jak ukradł, to już odsiedział swoje i poniósł karę, a pedał - czy wiadomo, co mu do łba strzeli"?


niestety, Twoje złośliwe teoretyzowanie może być jak najbardziej prawdziwe; w Polsce chyba utwierdził się ten bezsensowny pogląd, jakoby homoseksualiści stanowili jakieś zagrożenie. znowu tutaj wchodziłabym w dyskusję o polskim stawianiu znaku równości między homoseksualistą a gwałcicielem i pedofilem.

jerry napisał:
Rozumiem Cię, delete. Mnie również smutek z powyższego powodu dane było odczuwać. Ale, z drugiej strony, w pewien sposób pojmuję też Twoją Rodzinę. Takie słowa wynikają z lęku o dzieci. Jest w tym troska, choć oparta na fałszywej przesłance. Dlatego, jeśli z czymś "walczyć", to nie z takimi słowami, lecz najpierw z założeniem, że gej to pedofil, przestępca, dziwak itd. Bo przecież gdybym ja sam był przekonany, że np. większość chirurgów ortopedów to kanibale, nigdy w życiu nie pozwoliłbym, by ktoś z moich bliskich poddał się jakiemuś zabiegowi, choćby złożeniu złamanych kości


cóż, niestety moje dość liberalne poglądy stoją w opozycji do rodziny, która nie przejawia dużej tolerancji (którego to słowa bardzo nie lubię, nie wiem, czy z dobrze uzasadnionego powodu) wobec homoseksualizmu. czasami zastanawiam się, jak by zareagowali, gdybym urodziła się lesbijką, a nie tylko miała poglądy akceptujące homoseksualizm oraz "dużą potrzebę sprawiedliwości na świecie" (jak to kiedyś pewna osoba ujęła Wink).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 2:47, 17 Sty 2009 Powrót do góry

delete napisał:
mówiąc, iż wg KK homoseksualizm nie jest grzechem, a jedynie stosunek homoseksualny jest, wzorowałam się tylko na tym, co zasłyszałam. był to fragment (miernej, trzeba dodać) obrony katechety przed właśnie takim oskarżeniem

No cóż, katecheta to tylko człowiek, chciałoby się rzec. Ale stanowisko Kościoła jest jasne (przynajmniej pozornie) - homoseksualizm jest zły jako skłonność i jej przejawy (myśl, mowa, czyny), natomiast należy toczyć bój o duszę, czyli wspierać człowieka w walce ze złą inklinacją.

Tu zaczynają się "schody" (patrząc od strony wiernych), bo wszystko pięknie, jeżeli dany okaz geja jest posłuszny, pokorny i wyrzeka się swych potrzeb, a sam siebie piętnuje za odczuwanie brudnych ciągot. Wówczas on cierpi, a inne owieczki się cieszą, choć oczywiście zapewniają, że wspierają go modlitwą (i wierzę, że wiele to czyni, a nawet z pewną empatią). Gorzej, gdy trafi się niepokorny homo, który ani myśli głowę posypać popiołem. Co wtedy robić? Z ambony coś tam ksiądz mówił o miłosierdziu, ale przede wszystkim na diabła baczenie mieć należy. No i ucieka gdzieś zasada o szacunku dla drugiego człowieka, a na pierwszy plan wysuwa się konieczność zwalczania tego, co uznane za złe. Zresztą, między nami mówiąc: czy zawsze łatwo oddzielić człowieka od jego natury i postępowania?

Właśnie dlatego, że pewne wpisane w nas mechanizmy wtapiają się w nasz obraz oraz ze względu na nierozerwalność seksualności człowieka z jego wnętrzem, uważam stanowisko Kościoła wobec homoseksualizmu za paradoksalne. Podobnie zresztą jak przymus celibatu (oparty na tym samym braku realnej i krytycznej oceny ludzkiej psychologii i płciowości).

Stąd mamy dwie możliwości: pokornego-homo-człowieka, któremu należy się szacunek i wsparcie oraz niepokornego-homo-potępieńca, a tu na litość miejsca już nie ma. Chyba że się nawróci. A że młodzież bardzo łatwo wyłapuje różnego rodzaju sprzeczności, szczerze współczuję katechetom, którzy muszą zmierzyć się z takim wyzwaniem...


delete napisał:
przyznam, że zaciekawiał mnie problem odrzucenia własnej seksualności [...] więc zarówno współczuję osobom, które próbują "usunąć" fragment własnego ja, gdyż uważają, że jest w jakiś sposób niewłaściwy, jak i podziwiam te, którym udaje się nie zważać na publiczną opinię i żyć tak, jak naprawdę chcą, potrzebują.

Podejrzewam, że grupa, którą pominęłaś, jest liczniejsza niż wymienione przez Ciebie: otóż wielka liczba homoseksualistów prędzej czy później osiąga pewien poziom samoakceptacji, ale nie umie pokonać lęku przed presją otoczenia (poza np. kilkoma znajomymi) i żyje w ukryciu, samotnie lub w "cichym związku".

Zmieniając nieco temat - czy czytaliście wpis na blogu Sylwestra Latkowskiego ( [link widoczny dla zalogowanych] ) poświęcony posłowi Palikotowi? Zatem: czy zachowanie Palikota ma charakter homofobiczny? czy jest moralnie dopuszczalne?

Dobranoc Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jerry dnia Sob 2:59, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Sob 10:44, 17 Sty 2009 Powrót do góry

jerry napisał:

Zresztą, między nami mówiąc: czy zawsze łatwo oddzielić człowieka od jego natury i postępowania?

Właśnie dlatego, że pewne wpisane w nas mechanizmy wtapiają się w nasz obraz oraz ze względu na nierozerwalność seksualności człowieka z jego wnętrzem, uważam stanowisko Kościoła wobec homoseksualizmu za paradoksalne. Podobnie zresztą jak przymus celibatu (oparty na tym samym braku realnej i krytycznej oceny ludzkiej psychologii i płciowości).


Człowiek jest całością, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Nie można go redukować do jednej płciowej czy jakiejkolwiek innej cechy.

Szkoda, że tak często ludzie mają klapki na oczach i patrzą tylko przez pryzmat przypiętej łatki albo uprzedzeń. Odrzucenie swoich ograniczeń wymaga przede wszystkim uświadomienia ich sobie, czyli refleksji nad sobą, która wiąże się z wysiłkiem. Ludzie z reguły są leniwi i nie chce im się nawet myśleć o sobie, swoich prawdziwych motywach postępowania, sensie życia.

Ostatnio rozmawiałam z kolegą z pracy, który - mam takie wrażenie - robi wszystko, żeby nie myśleć. Pracuje, prowadzi własną działalność, słowem- rzadko bywa w domu, jest w wiecznym pędzie i twierdzi, że woli się nad tym wszystkim nie zastanawiać. Obawiam się, że wiele jest takich osób.

Przepraszam za offtopic, ale tak mnie naszło...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez emjotka dnia Sob 10:45, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 16:55, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Znalazłem dziś ciekawy artykuł w "Dzienniku" i nie mogę się powstrzymać, by nie wkleić fragmentów i zamieścić kilku słów komentarza :

Cytat:
Teoretycznie młodzi Polacy powinni zdobyć pełne informacje na temat seksualności już w podstawówce, na lekcjach wychowania do życia w rodzinie. To w czasie tych nieobowiązkowych zajęć dzieci mają się uczyć o antykoncepcji czy chorobach przenoszonych drogą płciową. Problem jednak w tym, że w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Przede wszystkim dlatego, że nauczyciele tego przedmiotu pochodzą często z łapanki - może to być pani od WOS albo szkolny katecheta.

Z oczywistych (dla mnie) względów, moje przerażenie budzi to, co podkreśliłem.

Cytat:
"Kiedy próbowałam wytłumaczyć na lekcji koleżankom, co to jest dziewictwo i na czym polega antykoncepcja, nauczycielka zaczęła krzyczeć, że o tym będziemy mówić dopiero za rok. Mogłabym zrozumieć jej zastrzeżenia, gdyby nie to, że kilka koleżanek jest już w ciąży" - opowiada Kasia z warszawskiej zawodówki.

Biedna dziewczyna nie rozumie, że do wiedzy trzeba dorosnąć. No i programu też trzeba się trzymać, bo porządek musi być Confused

Cytat:
"Nauczycielka za każdym razem, gdy miała wymówić słowo <seks>, czerwieniła się. Wciąż powtarzała, że współżycie przed ślubem jest złe. Rozdawała nam karteczki, na których mieliśmy wypisać argumenty, dlaczego tak jest. Dyskusja była niemożliwa" - napisał 17-latek w liście do edukatorów seksualnych z grupy Ponton.

Mam podobną propozycję: wpisujcie, Drodzy Forumowicze, imię osoby, którą najbardziej tu lubicie i uzasadnijcie, dlaczego to właśnie ja-jerry.

Cytat:
Kiedy Krystyna Sokołowska, szefowa stowarzyszenia Mały Książę, prowadziła w warszawskich szkołach średnich zajęcia na temat HIV/AIDS, usłyszała od dyrektora jednego z liceów, że może mówić o wszystkim, tylko nie o... prezerwatywie.

Bez komentarza.

Cytat:
w podobnym tonie utrzymane są niektóre podręczniki do "wychowania do życia w rodzinie" zatwierdzone przez MEN. "Dzięki świadomości i wolności człowiek może radzić sobie (...) z emocjami i nastrojami bez sięgania po alkohol, narkotyki czy leki uspokajające, oraz z własną płodnością bez sięgania po tabletki antykoncepcyjne czy prezerwatywy. Antykoncepcja jest potrzebna jedynie tym, którzy mają problemy z osiągnięciem świadomości lub wolności w odniesieniu do sfery seksualnej" - pisze autorka podręcznika do klasy III gimnazjum

Zastanawiam się, czy autorka osiągnęła wolność i świadomość, czy pisze, opierając się na własnym (nie)doświadczeniu...

Całość: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jerry dnia Sob 17:13, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.

PostWysłany: Nie 0:55, 18 Sty 2009 Powrót do góry

jerry napisał:
bo wszystko pięknie, jeżeli dany okaz geja jest posłuszny, pokorny i wyrzeka się swych potrzeb, a sam siebie piętnuje za odczuwanie brudnych ciągot. Wówczas on cierpi, a inne owieczki się cieszą, choć oczywiście zapewniają, że wspierają go modlitwą (i wierzę, że wiele to czyni, a nawet z pewną empatią). Gorzej, gdy trafi się niepokorny homo, który ani myśli głowę posypać popiołem. Co wtedy robić? Z ambony coś tam ksiądz mówił o miłosierdziu, ale przede wszystkim na diabła baczenie mieć należy. No i ucieka gdzieś zasada o szacunku dla drugiego człowieka, a na pierwszy plan wysuwa się konieczność zwalczania tego, co uznane za złe.


ależ oczywiście- wg niektórych gej, którego można zaakceptować to ten, który całe życie będzie na klęczkach przepraszał Boga za swoje złe skłonności, potępiał sam siebie i ukrywał się. ten zaś, który nie będzie pokorny, to już czyste zło, którego jako dobrzy katolicy powinniśmy się pozbyć i tępić; a wszelkie parady równości oczywiście traktować jako przesadę i obrazę oraz ogólnoświatowy spisek przeciwko heteroseksualistom.

jerry napisał:
Zresztą, między nami mówiąc: czy zawsze łatwo oddzielić człowieka od jego natury i postępowania?

Właśnie dlatego, że pewne wpisane w nas mechanizmy wtapiają się w nasz obraz oraz ze względu na nierozerwalność seksualności człowieka z jego wnętrzem, uważam stanowisko Kościoła wobec homoseksualizmu za paradoksalne. Podobnie zresztą jak przymus celibatu (oparty na tym samym braku realnej i krytycznej oceny ludzkiej psychologii i płciowości).


i tutaj wchodzimy w trudny temat; człowieka nie da się podzielić, odrzucić to, co "złe" i zachować to, co "dobre". stanowisko KK jakoby homoseksualizm można było leczyć, nie jest do końca uczciwe. zgodnie z tym, co czytałam (choć może to już dość przestarzałe wiadomości) są pewnego rodzaju "metody leczenia tych skłonności". jednak to działa w obie strony; tak, jak można z osoby homoseksualnej zrobić heteroseksualną, można uczynić też odwrotnie. ciekawe, że nigdy się tego nie bierze pod uwagę. a samą walkę z homoseksualizmem uważam za absurd; kojarzy mi się ona z dawniejszym potępianiem osób o innym kolorze skóry. mam też takie wrażenie, że zawsze istniała pewna chora potrzeba ludzi, by kogoś potępić tylko po to, by podbudować poczucie własnej wartości i wyższości.
co zaś się tyczy celibatu- cóż, KK widocznie wierzy w to, iż w momencie pasowania (?) na kapłana, osoba ta staje się aseksualna i wymierają z niej wszelkie żądze.

jerry napisał:
A że młodzież bardzo łatwo wyłapuje różnego rodzaju sprzeczności, szczerze współczuję katechetom, którzy muszą zmierzyć się z takim wyzwaniem...


tak już bywa. Wink z jednej strony ja też im współczuję, jednak z drugiej strony podjęli się oni tego zadania, mieli pewnego rodzaju powołanie by przekazywać młodym ludziom Boga, a jak wiadomo, z tym wiążą się pewne... problemy. Wink

jerry napisał:
Podejrzewam, że grupa, którą pominęłaś, jest liczniejsza niż wymienione przez Ciebie: otóż wielka liczba homoseksualistów prędzej czy później osiąga pewien poziom samoakceptacji, ale nie umie pokonać lęku przed presją otoczenia (poza np. kilkoma znajomymi) i żyje w ukryciu, samotnie lub w "cichym związku".


eh, racja. jakoś zawsze zauważa się mniejsze grupy ludzi o skrajnych poglądach, a zapomina o większości.



emjotka napisał:
Szkoda, że tak często ludzie mają klapki na oczach i patrzą tylko przez pryzmat przypiętej łatki albo uprzedzeń. Odrzucenie swoich ograniczeń wymaga przede wszystkim uświadomienia ich sobie, czyli refleksji nad sobą, która wiąże się z wysiłkiem. Ludzie z reguły są leniwi i nie chce im się nawet myśleć o sobie, swoich prawdziwych motywach postępowania, sensie życia.


cóż, żyć pod prąd zawsze trudno, lepiej pójść za głosem większości niż samemu pomyśleć, co jest prawdziwe i wartościowe. zresztą, przecież są ważniejsze rzeczy, którymi trzeba się zająć.



Cytat:
Teoretycznie młodzi Polacy powinni zdobyć pełne informacje na temat seksualności już w podstawówce, na lekcjach wychowania do życia w rodzinie. To w czasie tych nieobowiązkowych zajęć dzieci mają się uczyć o antykoncepcji czy chorobach przenoszonych drogą płciową. Problem jednak w tym, że w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Przede wszystkim dlatego, że nauczyciele tego przedmiotu pochodzą często z łapanki - może to być pani od WOS albo szkolny katecheta.


szkolny katecheta? moim skromnym zdaniem jest to najgorszy wybór; z wychowaniem do życia w rodzinie wiążą się właśnie pewne tematy związane z seksualnością, tolerancją, antykoncepcją. tematy te powinny być przedstawiane obiektywnie, a przecież wszyscy możemy się domyślić, jak wyglądałaby lekcja chociażby na temat antykoncepcji prowadzona przez katechetę.

jerry napisał:
Cytat:
"Nauczycielka za każdym razem, gdy miała wymówić słowo <seks>, czerwieniła się. Wciąż powtarzała, że współżycie przed ślubem jest złe. Rozdawała nam karteczki, na których mieliśmy wypisać argumenty, dlaczego tak jest. Dyskusja była niemożliwa" - napisał 17-latek w liście do edukatorów seksualnych z grupy Ponton.

Mam podobną propozycję: wpisujcie, Drodzy Forumowicze, imię osoby, którą najbardziej tu lubicie i uzasadnijcie, dlaczego to właśnie ja-jerry.


więcej dodawać nie trzeba.



cóż, przeczytałam cały artykuł, ale nie chcę go komentować. powiem tylko, że choć powinnam dosyć dobrze orientować się o poziomie lekcji WOS-u prowadzonej w szkołach, okazuje się, że całkiem się myliłam, uważając, iż osoby wierzące w ciążę przez pocałunek są mitem (aj, chyba zdanie wyszło trochę niespójne...).


tak więc: dobranoc wszystkim!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Pon 9:09, 19 Sty 2009 Powrót do góry

Z zupełnie innej beczki: no to teraz Jerry masz nas na swojej głowie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 16:31, 19 Sty 2009 Powrót do góry

emjotka napisał:
no to teraz Jerry masz nas na swojej głowie Wink

Shocked rany boskie!!! Wink


* * *
Cytat:
Penitencjaria Apostolska - najstarszy i najtajniejszy trybunał Kościoła katolickiego - zajmuje się grzechami tak obrzydliwymi, że moc ich odpuszczania posiada wyłącznie papież [...]

W katolicyzmie wbrew pozorom nie każdy grzech może odpuścić zwykły ksiądz, albo nawet biskup. Ich kompetencje sięgają wprawdzie ludobójstwa - ale zdaniem Kościoła są występki straszliwsze niż ludobójstwo.

Takie grzechy to na przykład usiłowanie zabójstwa papieża. [...] złamanie przez księdza tajemnicy spowiedzi poprzez ujawnienie grzechu i osoby, która go popełniła. Grzechem równie ohydnym jest też udzielenie przez duchownego rozgrzeszenia własnemu partnerowi seksualnemu. Albo taka sytuacja: o święcenia duchowne ubiega się osoba, która miała jakikolwiek udział w aborcji. [...]

Cały artykuł: [link widoczny dla zalogowanych]

Jakże mi się podoba ten kościelny relatywizm...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jerry dnia Pon 16:58, 19 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.

PostWysłany: Pon 19:04, 19 Sty 2009 Powrót do góry

no, to powodzenia życzę, Jerry...


Cytat:
usiłowanie zabójstwa papieża


w porównaniu do fragmentu z tekstu:

Cytat:
Zdaniem Kościoła katolickiego wyżej wymienione grzechy są zdecydowanie straszliwsze od wymordowania milionów ludzi.


dochodzę do wniosku, że papież jest nietykalnym nadczłowiekiem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 19:34, 19 Sty 2009 Powrót do góry

delete napisał:
no, to powodzenia życzę, Jerry...

Nie ma co życzyć powodzenia Wink Póki co uszczelniam system (=Raj), a potem organizujemy wybory i niech ktoś dźwiga to brzemię Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.

PostWysłany: Pon 21:44, 19 Sty 2009 Powrót do góry

o, parę godzin minęło, a już pierwsze efekty widzę (góra strony, b. mi się podoba... Smile).

jerry napisał:
potem organizujemy wybory i niech ktoś dźwiga to brzemię


czy czujesz, że nie podołasz zadaniu bycia klucznikiem i strażnikiem naszej idylli...? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin