FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Reaktywacja tematu na przekór... komuś Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Dlaczego ten temat nie ma sensu?

Bo nie ma.
100%
 100%  [ 2 ]
Bo jest bezsensowny.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 2


Autor Wiadomość
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 20:30, 28 Mar 2008 Powrót do góry

mickey napisał:
"Geje, których ślub pojawił się w orędziu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na temat Traktatu Lizbońskiego przylatują do Polski. Będą gośćmi poniedziałkowego internetowego wydania Teraz My!"

za TVN24
Ha! Już jestem ciekaw jak bedzie przebiegał ich pobyt w Polsce.A w Anglii odbył się niedawno pierwszy ślub polskich gejów!Polecam krótką wizytę na stronie [link widoczny dla zalogowanych] !Trochę chyba jednak chłopakom szkoda ,że tej formułki nie mogli wypowiedzieć po polsku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mickey




Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 20:46, 28 Mar 2008 Powrót do góry

Nic tylko pozazdroscic!!! Very Happy
Czy moze ktos wie czy my mieszkajac w Polsce mozemy sobie pojechac i zarejestrowac swoj zwiazek? I czy oni po powrocie do Polski beda w switle naszego prawa para? Mysle tu o podatkach i innych przyziemnych sprawach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 21:01, 28 Mar 2008 Powrót do góry

mickey napisał:
Nic tylko pozazdroscic!!! Very Happy
Czy moze ktos wie czy my mieszkajac w Polsce mozemy sobie pojechac i zarejestrowac swoj zwiazek? I czy oni po powrocie do Polski beda w switle naszego prawa para? Mysle tu o podatkach i innych przyziemnych sprawach.
Tyle że oni wyjechali chyba z zamiarem zamieszkania tam na stałe.Na razie nasze prawo nie uzanje takich zwiazków ale może z biegiem czasu się doczekamy.W Czechach też mozna zawrzeć taki związek ale nie mam pewności czy kraje ościenne też są brane pod uwagę.Na jakimś forum chłopak hetero pisał ,że jego najlepszy kumpel poprosił goby został świadkiem na jego slubie z jego ukochanym.I ten na to przystał!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mickey




Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 21:03, 28 Mar 2008 Powrót do góry

Wlasnie uslyszalem w "Trojce" ze Niemiec zlozyl doniesienie na Kaczke Palacowa Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 21:09, 28 Mar 2008 Powrót do góry

mickey napisał:
Wlasnie uslyszalem w "Trojce" ze Niemiec zlozyl doniesienie na Kaczke Palacowa Wink
No i znów ci wstrętni Niemcy!Wstydu nie mają!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Wto 22:16, 25 Lis 2008 Powrót do góry

Pewnie już wszyscy wiecie, że Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski dostali zacną (!) nagrodę za parę roku od Gali. Co Wy na to? Czy to dowodzi jakieś zmiany w polskim społeczeństwie?

Oglądałam wczoraj T. Lisa, gdzie wyżej wymienieni Panowie byli gośćmi. Bardzo spokojnie odnieśli się do faktu zdobycia nagrody, ale miałam wrażenie, że odczuwają też niezłą satysfakcję.

A propos satysfakcji.... Przytoczę historię z niedawnego wyjazdu z chórem. Jechaliśmy sobie autokarem ileś godzin, więc wdałam się w teologiczno-filozoficzną dyskusję z moim bardzo dobrym kolegą, który jest człowiekiem niezwykle inteligentnym (fizyk!), a równocześnie bardzo głęboko wierzącym . Zaczęło się od książki R. Dawkinsa"Bóg urojony". Potem były pytania o mój kryzys wiary i od czego się zaczęło. A zaczęło się od BBM i mojego głębokiego sprzeciwu wobec napiętnowania takich zachowań przez kościół. Kolega stwierdził, że on nie wierzy, że takie związki w ogóle istnieją, tzn. długotrwałe związki. Temat się skończył, bo dojechaliśmy. Nocowaliśmy w rodzinach chóru, z którym występowaliśmy. Dobór był zupełnie losowy. Następnego dnia mój kolega stwierdził, że on mieszka chyba z gejami, bo wszędzie są ich wspólne zdjęcia i mieszkają tylko we dwóch. Chyba nie muszę opisywać mojego rozbawienia. Gdy okazało się, że panowie są ze sobą od 8 lat odczuwałam taką satysfakcję i radość, że zupełnym przypadkiem udało mi się pokazać M., że jednak taki twór jak poważny związek dwóch facetów istnieje naprawdę.

To tyle z cyklu dzienniki podróżne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 17:04, 26 Lis 2008 Powrót do góry

emjotka napisał:
Pewnie już wszyscy wiecie, że Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski dostali zacną (!) nagrodę za parę roku od Gali. Co Wy na to? Czy to dowodzi jakieś zmiany w polskim społeczeństwie?

Oglądałam wczoraj T. Lisa, gdzie wyżej wymienieni Panowie byli gośćmi. Bardzo spokojnie odnieśli się do faktu zdobycia nagrody, ale miałam wrażenie, że odczuwają też niezłą satysfakcję.

A propos satysfakcji.... Przytoczę historię z niedawnego wyjazdu z chórem. Jechaliśmy sobie autokarem ileś godzin, więc wdałam się w teologiczno-filozoficzną dyskusję z moim bardzo dobrym kolegą, który jest człowiekiem niezwykle inteligentnym (fizyk!), a równocześnie bardzo głęboko wierzącym . Zaczęło się od książki R. Dawkinsa"Bóg urojony". Potem były pytania o mój kryzys wiary i od czego się zaczęło. A zaczęło się od BBM i mojego głębokiego sprzeciwu wobec napiętnowania takich zachowań przez kościół. Kolega stwierdził, że on nie wierzy, że takie związki w ogóle istnieją, tzn. długotrwałe związki. Temat się skończył, bo dojechaliśmy. Nocowaliśmy w rodzinach chóru, z którym występowaliśmy. Dobór był zupełnie losowy. Następnego dnia mój kolega stwierdził, że on mieszka chyba z gejami, bo wszędzie są ich wspólne zdjęcia i mieszkają tylko we dwóch. Chyba nie muszę opisywać mojego rozbawienia. Gdy okazało się, że panowie są ze sobą od 8 lat odczuwałam taką satysfakcję i radość, że zupełnym przypadkiem udało mi się pokazać M., że jednak taki twór jak poważny związek dwóch facetów istnieje naprawdę.

To tyle z cyklu dzienniki podróżne Smile
TVP wszczyna śledztwo jak doszło do tego że na antenie dwójki pojawiła sie para gejów i to w takich okolicznościach.Nie oglądałem tej gali i trochę żałuje bo miny co niektórym widzom szczęka na pewno opadła.Tak samo jak twemu przyjacielowi Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marco




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pd-wsch

PostWysłany: Czw 22:30, 27 Lis 2008 Powrót do góry

I mnie rozbawiła opowieść emjotki........
"Niezbadane są ścieżki Pańskie" i (nieco przekornie) "Niech mi się stanie według słowa Twego" - oto moje biblijne skojarzenia. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Pią 22:42, 28 Lis 2008 Powrót do góry

marco napisał:
I mnie rozbawiła opowieść emjotki........
"Niezbadane są ścieżki Pańskie" i (nieco przekornie) "Niech mi się stanie według słowa Twego" - oto moje biblijne skojarzenia. Smile


Niezmiernie się cieszę, że udało mi się Was rozbawić Razz Musielibyście widzieć mnie podczas całego tego wyjazdu, moje rozbawienie i obserwowanie zdziwienia i może nawet podziwu w oczach M. Zapytałam go, jak zinterpretuje całe to zdarzenie w świetle jego przekonania, że nie ma przypadków. Stwierdził, że ta sytuacja skruszyła jego pewność siebie co do słuszności traktowania gejów przez kościół. Sam się też sobie dziwił, że nie zaczął im prawić kazań (zna bardzo dobrze niemiecki, więc nie miałby problemów) i polubił ich jako osoby.
Lubię takie wyjazdy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
leroy brown




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 16:51, 29 Lis 2008 Powrót do góry

emjotka napisał:
marco napisał:
I mnie rozbawiła opowieść emjotki........
"Niezbadane są ścieżki Pańskie" i (nieco przekornie) "Niech mi się stanie według słowa Twego" - oto moje biblijne skojarzenia. Smile


Niezmiernie się cieszę, że udało mi się Was rozbawić Razz Musielibyście widzieć mnie podczas całego tego wyjazdu, moje rozbawienie i obserwowanie zdziwienia i może nawet podziwu w oczach M. Zapytałam go, jak zinterpretuje całe to zdarzenie w świetle jego przekonania, że nie ma przypadków. Stwierdził, że ta sytuacja skruszyła jego pewność siebie co do słuszności traktowania gejów przez kościół. Sam się też sobie dziwił, że nie zaczął im prawić kazań (zna bardzo dobrze niemiecki, więc nie miałby problemów) i polubił ich jako osoby.
Lubię takie wyjazdy!
Podróże kształcą!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Czw 9:22, 04 Gru 2008 Powrót do góry

A co powiecie na temat całej tej burzy, która rozpętała się wokół Szczygielskiego i Raczka? Ponoć władze TVP chcą się pozbyć prezesa Dwójki. I straszne to i śmieszne...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 3:01, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Zgodnie z obietnicą, chciałbym podzielić się kilkoma swoimi spostrzeżeniami na temat religii i Kościoła. Od razu zaznaczam, że nie jest moim celem podsycanie czyjejś niechęci wobec wiary czy kościelnej instytucji; uważam zresztą, że w pewnym zakresie pełnią pożyteczną rolę i że dla zadowalającego funkcjonowania dość licznej grupy ludzi są one niezbędne. Zresztą, gdyby było inaczej, po co by je wymyślono* / upowszechniono*?

[*proszę wybrać satysfakcjonujące słowo]


Nie lubimy ograniczeń, prawda? Źle radzimy sobie z sytuacjami wymagającymi zaakceptowania jakiejś nieprzekraczalnej granicy. Sięgając do tego, co nam tu najbliższe: Ennis nie zobaczy nigdy więcej Jacka. NIGDY. Choćby płakał całymi dniami i nocami, przepraszał w myślach za wszelkie chwile, w których nie odwzajemnił jackowego uczucia, gestu, dobrego słowa. Gdyby nawet "wyszedł z siebie i stanął obok", nic nie zmieni faktu, że pozostały mu jedynie własna zaplamiona koszula w kratę i pocztówka z 1967 roku. Inna kwestia tego samego dramatu: jak ukarać sprawców mordu? NIE MOŻNA. Nie ma świadków, zresztą sama wersja o okrutnym i bestialskim ataku pozostaje jedynie domysłem. Jak cofnąć czas? Albo jak sprawić, by udało się kiedyś zrekompensować Jakowi (oraz sobie samemu) gorzkie miesiące i lata, gdy obaj oddzieleni byli od siebie? NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI.

Nie wiem, w jaki sposób z takimi myślami radzi(ł) sobie Ennis, sposobów jest kilka. Czyż nie przychodzi szybko na myśl, że dobrze by było, gdyby mogła istnieć szansa na "sprawiedliwość" gdzieś tam, później? Na otrzymanie kiedyś zapłaty za doznane poniżenia i doświadczone cierpienie? Albo, w wariancie minimalistycznym, na możliwość wezwania w trudnej chwili jakiegoś niezwykłego "jego", któremu można by wykrzyczeć swój ból, bądź w gniewie oskarżyć "go" o niezasłużenie "zesłane" doświadczenia? Pomijam już całą masę pytań egzystencjalnych, poszukiwanie odpowiedzi o sens "tego wszystkiego" oraz tej najważniejszej: "dlaczego i po co?" Podobnie jak nie wdaję się teraz w kwestie historyczno-cywilizacyjne, które w zamierzchłych czasach musiały powodować, że otaczający świat był niezrozumiały, a działanie przyrody trzeba było jakoś interpretować i nierzadko próbować "dostosować" do aktualnych potrzeb (np. pogodę).

Wobec tego, co napisałem wyżej (a przecież to jedynie mała cząstka tego, co można by wymienić), nie dziwi mnie, że człowiek potrzebuje wykształcić światopogląd, w którym istotne miejsce zajmie "ON" nadnaturalny / "ONA" nadnaturalna / "ONI" nadnaturalni. A że akcja rodzi reakcję, w odpowiedzi na szereg pytań pojawiających się wraz z takim pojmowaniem świata, powstanie filozofia zaprzeczająca wyżej opisanej.

Ok, nie napisałem nic odkrywczego, w dodatku pominąłem inne warianty i konfiguracje... Ale wszystko po to, by powiedzieć, że moim zdaniem coś z tego może (choć nie musi) być prawdą. Albo inaczej - prawda może być jeszcze inna, jednak zamykanie się na świat nadnaturalny nie musi okazać się słuszne.

Teraz do rzeczy. Przyjmuję wersję, że systemy religijne powstawały "na zapotrzebowanie" określonych czasów, a potem, gdy już się umocniły, tradycja robiła swoje i raz przyjęte zasady stawały się dogmatami. Przyglądając się dokładniej religii katolickiej - jak trudno odnaleźć w niej dzisiejsze realia. Święte księgi przedstawiają wydarzenia, które mogły robić wrażenie na ludziach żyjących w dawnych epokach. Że niosą ponadczasowe przesłanie? Naprawdę niosą? Czy może taką interpretację się nam serwuje? Część na pewno jest aktualna, ale nawet świeccy ludzie, uznani z czasem za klasyków literatury, tworzyli dzieła o tematyce aktualnej przez wieki. Z właściwą sobie, diabelską złośliwością, śmiem twierdzić, że nadnaturalnie powstające Pisma mogły bez żadnego trudu zawrzeć elementy, które byłyby aktualne w następnych wiekach, aż po dzień dzisiejszy i kolejne, które mają nastąpić. Nawet Apokalipsa, tak fantastyczna w swej treści i rzekomo wyprzedzająca rozumienie otoczenia przez dawnych ludzi, w rzeczywistości jest opisem działającym na ich sposób pojmowania świata. No bo czy mamy przyjąć, że Niebo i piekło są urządzone na sposób podobny do cywilizacji pierwszych wieków naszej ery? Dorzucam do tego poważny konflikt między zawartością Starego i Nowego Testamentu oraz liczne modyfikacje religii dokonywane na przestrzeni wieków, z włączaniem "objawień", innych dokumentów oraz papieskich (nieomylnych) sądów i opinii dotyczących wiary... Otrzymuję ostateczne pytanie: czy ten konkretny system może być prawdziwy i niepodważalny?

Osobiście jestem zdania, że jeśli jakiś kościół wymaga absolutnego podporządkowania się jego regułom pod groźbą wykluczenia z jego grona lub choćby ograniczenie dostępu do przywilejów (w tym wypadku: sakramentów), zmierza on bardziej w stronę sekty niż wiary. Tzn. rozumiem, że jakaś grupa wyznaniowa, na podobieństwo dowolnej instytucji, określa regulamin i postanawia, że niestosowanie się do jego zapisów jest równoznaczne z zerwaniem kontraktu. Tyle że jak ma się to do prawa człowieka do bycia istotą uduchowioną? Przeciwstawiam się jakimś zapisom (stworzonym przez człowieka!) i dostaję kopa "d*pa-brama"? Mogę oczywiście, idąc śladem myśli filozoficznej, rozważać inne wersje: że Siła Wyższa po stworzeniu świata oraz "uruchomieniu go", pozostawiła wszystko swojemu biegowi albo że nie jest zainteresowana człowiekiem, czy też że nie ma w Niej wcale dobroci... Tak czy owak, pozostaję z tym sam.

Nie bez znaczenia jest również kwestia czasu i przestrzeni. To, że urodziłem się w określonym miejscu i w określonej porze, determinuje moje wyznanie (przynajmniej na początku, a często przez całe życie). Jeśli "bocian" pomylił długość geograficzną z szerokością, to mam przez to być wykluczony z możliwości zbawienia?

Wracam zatem do przedstawionego wyżej założenia: jeśli gdzieś jest prawda, to raczej nie taka, jaką się nas karmi. Taka mała hipoteza: gdyby o prawdziwą duchowość toczyła się walka, kapłani różnych systemów religijnych współdziałaliby ze sobą i pełnili rolę "duchowych psychologów", promujących to, co w człowieku szlachetne (choć szlachetność też niełatwo jest zdefiniować). A my co mamy? - każdy widzi.

Teraz sprawa istotna: nie dopatruję się ogólnoświatowego spisku (więc możliwość istnienia własnej paranoi odrzucam). Melanż tradycji, historii i wpojonych przekonań stał się prawdopodobnie tak silny, że wierząc w słuszność uznanych aksjomatów, księża, a w szczególności hierarchowie (bo przecież to oni trzymają stery), prowadzą adekwatną do potrzeb (jakich?) politykę. Czyli - jak widzicie - nie jestem totalnie antyklerykalny Wink Co do wiernych - ilu ich jest? to stanowi problem. W naszym kraju, widzianym jako katolicki, księża szczycą się blisko dziewięćdziesięcioprocentowym odsetkiem wiernych. Tymczasem badania przeprowadzone w tym roku właśnie przez Kościół wykazują, że aktywnym uczestnictwem w życiu parafialnym (rozumianym przez uczęszczanie na msze) może "pochwalić" się niecałe czterdzieści procent, podczas gdy do sakramentu komunii przystępuje tylko szesnaście... Teraz szczere pytanie: ile spośród chodzących do kościoła osób gorliwie wypełnia religijne nakazy? (nie żebym chciał kogokolwiek oceniać). I druga strona medalu: ileż jest osób, które - choć na msze nie wędrują co tydzień - na co dzień są tzw. dobrymi ludźmi?

Pora na zajęcie się "prawdziwymi katolikami" (tak siebie sami określają), czyli na grupę konserwatywnych wiernych. Nie chciałbym generalizować, bo z pewnością w tym zbiorze można znaleźć wiele osób postępujących według przyjętych nauk Chrystusa (tak wobec bliźnich jak i wobec siebie). Znalazłem jednak grono takie, dla którego jestem jedynie częścią od roweru, wrogiem, budzącym wstręt, wołającym o pomstę do nieba i plującym w twarz Bogu. Bo przecież "Sodoma...", "św. Paweł powiedział..." itd. To są właśnie twórcy akcji pisania listów protestacyjnych do sieci IKEA za opublikowanie katalogu, w którym wśród kilkunastu zdjęć par, znalazło się również dwóch mężczyzn zachwalających zakupione meble; to pomysłodawcy, niedoszłej na szczęście, akcji blokowania towarem kas IKEI w niedziele; to założyciele konta na Naszej-Klasie pod hasłem "nie kupuj w IKEI", autorzy dziesiątek maili w sprawie zablokowania reklamy banku i jego bojkotu, bo wystąpił w niej Tomasz Raczek... Oni nie przyjmują pojęcia "gej", u nich jest się w najlepszym razie sodomitą, pedałem, odbytolubnym, anusofilnym, a w prawie każdym temacie poświęconym tej kwestii, wypowiadający się nakręcają się wzajemnie tak, że po kilkunastu komentarzach mamy już festiwal urągania, naśmiewania się, wyszydzania, oczywiście ku uciesze uczestników. No ale "tak jest napisane w Biblii", a oni przecież walczą o duszę. To również oni rozpoczęli walkę o potwierdzenie przez Kościół, że minister zdrowia zaciągnęła sama na siebie ekskomunikę, a wobec braku jednoznacznej reakcji hierarchów piszą w tej sprawie do Watykanu.

Jednak nie oni stanowią kłopot. To grupa, która nie jest aż tak silna, by zdominować "religijny rynek". Problemem są, jak już pisałem, księża, którzy z ambony nawołują do aktywnego nawracania i wystrzegania się "zła". A przecież to wykształceni ludzie i muszą zdawać sobie sprawę, jaką władzą dysponują, mając autorytet wśród wiernych... Przypomnijmy słowa papieża wygłoszone przed Bożym Narodzeniem, o których wspominaliście na forum czy stanowisko Kościoła w sprawie in vitro, gdy jeden z hierarchów powiedział "zgody na finansowanie tego nie będzie" (tak jakby miał coś do gadania, a może jednak ma?...) lub gdy inny zarzucił, że in vitro jest niegodziwe przez sposób, w jaki pobiera się nasienie do zapłodnienia. Na koniec przedstawiciele Kościoła twierdzą, że przecież mówią do katolików i tylko ci ostatni są obowiązani podporządkować się ich dyrektywom. Bo, naiwni, "nie zdają sobie sprawy", że poprzez takie manipulacje próbują wpływać na ostateczny wynik głosowania i stanowione prawo. Do listy "grzeszków" Kościoła dołożę jeszcze boje z antykoncepcją, która to walka mnoży ofiary zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową i niechciane ciąże, tuszowanie skandali seksualnych w obrębie kościelnej instytucji (choć już nie same skandale, bo to wina jednostkowa - w każdej grupie zdarzają się osoby specyficzne, ponadto Kościół poprzez swoje reguły staje się miejscem, do którego nierzadko trafiają ludzie z problemami, próbując od nich uciec, wyprzeć je). Gdyby tak skierować całą tę aktywność w inną stronę... Aż cisną się na usta słowa czytane przecież przez każdego kapłana "Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co czynią" (Łk 23, 34) Nadmierna pewność siebie jest niekiedy zgubna, a jeszcze gorzej, gdy jej ofiarami są inni ludzie...

Wreszcie "przeciętni" (przepraszam za określenie) katolicy. Ludzie zwyczajni, czasami "lepsi", czasami "gorsi"... Podejrzewam, że niektórzy z nich są "ofiarami" swej wiary. Bo że łatwiej belkę w oku bliźniego zobaczyć niż w swoim, to rzecz ludzka. Kłopot w tym, że niekiedy definicje owych belek mają nieco wypaczone. Chętnie klękają przed symbolami, a gdzieś w tym wszystkim ginie bliźni - prawdziwy człowiek. Pewnie dlatego w mniemaniu niektórych z nich, "pedały nie mają prawa manifestować w Krakowie, bo to papieskie miasto, a i okno papieskie mogą zbezcześcić przechodząc obok niego"...

Na koniec coś pozytywnego: chylę czoła przed wieloma kapłanami, którzy rozumieją swoją misję jako niesienie pomocy innym, ulżenie ich cierpieniom i wątpliwościom. Podziwiam, że potrafią poświęcić swoje życie (spętane kajdanami niepotrzebnego, moim zdaniem, celibatu) dla innych. A przy okazji, wiem, że każdy z nich i z nas jest tylko człowiekiem i ma prawo do chwili słabości.

Dlaczego napisałem ten post? Bo mimo dużej składowej antyklerykalnej i antyreligijnej mojego światopoglądu, pragnąłem pokazać, że nie wszystko widzę tak jednoznacznie i że pozostawiam sobie małą iskierkę wiary (?), że jest jakieś "Dobro" / "Siła", tyle że niepoznana przez nas. A co za tym idzie, nie chciałbym, by określenie "fan BBM" było synonimem absolutnego antyklerykała, ateisty, podobnie jak nie chciałem, by film wywoływał pozytywne reakcje jedynie wśród osób o orientacji homoseksualnej. Nie znaczy to, oczywiście, że w jakikolwiek sposób "wartościuję" ludzie postawy. Tak sobie marzę, by przesłanie, jakie niesie film, trafiało do serca / umysłu różnych osób, niezależnie od ich wyznania, poglądu na religię, orientacji seksualnej czy jakiejkolwiek innej cechy.
Ależ zrobiło się romantycznie...

***************
[oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie napisał jakiegoś kąśliwego komentarza, gdy tylko pojawi się po temu okazja; dlatego mówię "do usłyszenia" Wink )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marco




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pd-wsch

PostWysłany: Śro 9:09, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Zamyśliłem się nad przemyśleniami jerry'ego i dorzucę swoje.
Jeśli nie możesz "pożyć" w tym życiu (niedostatek , choroby...) , a umrzeć się boisz, i w dodatku - musisz, - to dla wielu jedyną "racjonalną" - jest ucieczka w "drugi świat".
Gdyby babcie Ojca Dyrektora urodziły się w kraju islamskim - niechybnie wykrzykiwałyby na placach hasła antyamerykańskie, niektóre z nich dla "rozrywki" obwiązane trotylem przejechałyby się autobusem po żydowskiej dzielnicy , zaś gorliwe katoliczki w odległej Polsce uznałyby z pogardą za niewierne.
W takich warunkach Kościół-monopolista jest w komfortowej sytuacji ; nawet zniesmaczone owieczki daleko nie uciekną.
Ich własny (najczęściej irracjonalnie wyolbrzymiony) strach przed ostracyzmem ze strony otoczenia - przybliży je na nowo do "miłującej matki".
Wiele może powiedzieć studium mapy Polski pod kątem wzajemnej zależności nędzy , ludowej pobożności , sympatii dla PiSu , czy dla ojczulka z Torunia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Śro 10:11, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Jerry, nie sądzę, żeby określenie "fan BBM" stało się na tym forum synonimem ateisty czy antyklerykała. Czytając wasze przemyślenia utwierdzam się w przekonaniu, że to synonim człowieka myślącego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 16:54, 14 Sty 2009 Powrót do góry

emjotka napisał:
Jerry, nie sądzę, żeby określenie "fan BBM" stało się na tym forum synonimem ateisty czy antyklerykała.

Ja też nie.
Poza tym chciałem wyjaśnić moje poglądy, bo niekiedy można mnie chyba odebrać jako osobę "nakręcającą" protest przeciwko wierze.


A skoro już się wypowiadam, zamieszczam propozycję:
Cytat:
19 stycznia (poniedziałek) - spotkanie z x. Rafałem Trytkiem pt. "Katolicyzm a wolny rynek". Spotkanie odbędzie się w ramach współpracy Ruchu Katolicko-Narodowego i Organizacji Monarchistów Polskich, we wrocławskim lokalu RKN mieszczącym się przy skrzyżowaniu ul. Kazimierza Jagiellończyka 22 z ul. Bolesława Chrobrego (parter). Godzina 17:15

Dla niewtajemniczonych, to ksiądz [sedewakantysta], który podczas Marszu Równości w Krakowie wzdychał przed kamerami do czasów, gdy płonęły stosy... Ktoś jest chętny? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin