FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Miłość... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
lusinda




Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:29, 04 Lut 2009 Powrót do góry

Myślicie że istnieje taka miłość filmowo/książkowa?
Taka wielka obezwładniająca, destrukcyjna, wszechogarniająca?

Czy życie jest takie ot zwykłe...motylki potem ich brak....potem bycie razem w
zgodzie bądź niezgodzie do końca życia (albo do rozwodu...).

Chciałabym żeby istniała.
Żeby móc przeżyć coś takiego.
Poświęcenia nie ważne.

Chciałabym czuć coś tak ogromnego do kogoś.
I wiedzieć że ktoś czuje to do mnie.
Taką namiętność i miłość niewypowiedzianą.
Niemożliwą do wypowiedzenia.

Ja chyba czasem aż tak bardzo bym tego chciała że przesłania mi to normalne
funkcjonowanie.

Że nie umiem docenić co mam.
Bo przecież życie to nie książka czy film.
Życie to...ot życie.
Zwykłe i zazwyczaj szare.

A ja zamiast doceniać małe radości popadam w jakieś debilne przemyślenia.

Nie od dzisiaj z resztą od dawna...

Kurwa ale mi smutno dziś.

------------------------------------------------------
To pisałam ja - 27letnia matka dziecku i żona mężowi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zlygotyk




Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Środa Wlkp. [Poznań]

PostWysłany: Śro 11:03, 04 Lut 2009 Powrót do góry

ja to się na tym wszystkim nie znam... choć czasem strasznie mi źle z tego powodu. może za dużo bym chciała jak na moje 21 Wink
niestety, ale wydaje mi się, że albo wielka i gwałtowna namiętność, albo miłość piękna, czysta i spokojna aż po kres czasu... ech, marzenia
co do tych nieszczęśliwych związków to nie wiem - może trzeba najpierw spsóbować coś naprawić, a jak już nie można trupa odratować, to wtedy dopiero rozwód? niestety, nie miałam takiej przyjemności nigdy, więc moje teoretyzowanie może być z gruntu nietrafione.
nie martw się, Lusindo, nie tylko Ty myślisz za dużo i nie doceniasz codzienności Wink choć z drugiej strony naprawdę potrzebny jest jakiś impuls, by w ogóle zacząć dostrzegać te dobre strony. ja zazwyczaj potrzebuję mocnego "kopa", by się zacząć uśmiechać, ale wtedy już leci mi z górki... przez jakiś czas Wink a potem znowu okres stagnacji. nie ma z kim o tym pogadać, komu się wyżalić - czy na serio ludzie są sobie aż tak dalecy? przeraża mnie to. (sama nie lubię, jak mi jakaś obca zgoła osoba zaczyna trajkotać o swoich problemach egzystencjalnych w momencie, gdy właście chcę zjeść śniadanie, ale tak w rodzinie? albo przy tych, których się uważało za bliskich przyjaciół?)
PS nie klnij, bo Ci Bozia język upierdoli (bozia to fizyczka z mojego błego LO, lepiej z nią nie zadzierać Wink )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
piotrek




Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 13:08, 04 Lut 2009 Powrót do góry

Zlygotyk, podoba mi się ten rozwód z ewidentnym trupem...

inspirujące Smile Smile Smile

czy wtedy w uzasadnieniu wyroku Sąd powołuje się na dowiedziony "trwały rozpad (pożycia małżeńskiego)"?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez piotrek dnia Śro 13:09, 04 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 13:34, 04 Lut 2009 Powrót do góry

piotrek napisał:
czy wtedy w uzasadnieniu wyroku Sąd powołuje się na dowiedziony "trwały rozpad (pożycia małżeńskiego)"?

Ciekawe, czy wówczas można otrzymać rozwód kościelny Rolling Eyes Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zlygotyk




Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Środa Wlkp. [Poznań]

PostWysłany: Śro 15:09, 04 Lut 2009 Powrót do góry

eee... Jerry, Ty tu jesteś autorytet od problemów z kościołem i Kościołem. ale z tego, co ja wiem, to rozwód kościelny można otrzymać z powodu śmierci własnej lub współmałżonka albo z powodu szeroko rozumianego niewypełniania obowiązków małżeńskich (np. z powodu strajku przeciwko rodzeniu dzieci albo z powodu nadmiernego przywiązania do domostwa rodzicieli delikwenta) - przynajmniej tyle nam ksiądz tłumaczył na religii (a ten ksiądz to akurat był ziom, wyjątkowo trzeźwo myślący, nawet przyznał nam się, że używanie prezerwatyw to w jego osobistym mniemaniu mniejszy problem niż seks przedmałżeński...)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Karola




Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia

PostWysłany: Śro 17:13, 04 Lut 2009 Powrót do góry

zlygotyk napisał:

nie martw się, Lusindo, nie tylko Ty myślisz za dużo i nie doceniasz codzienności Wink


A już się bałam, że to tylko ja. Nieraz trudno mi z tym żyć (i w tym momencie nie przesadzam). Myślę, że miłość zawsze jest inna. Zależy to od obywojga partnerów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 17:43, 04 Lut 2009 Powrót do góry

zlygotyk napisał:
eee... Jerry, Ty tu jesteś autorytet od problemów z kościołem i Kościołem. ale z tego, co ja wiem, to rozwód kościelny można otrzymać z powodu śmierci własnej lub współmałżonka albo z powodu szeroko rozumianego niewypełniania obowiązków małżeńskich

No to chyba "ewidentny trup" się załapuje? Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lusinda




Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:45, 04 Lut 2009 Powrót do góry

Oj no wiecie co.
Ja tu się uzewnętrzniam a Wy mi tu o kościelnych ślubach.

Phi.

Ja nawet nie mam takowego.

Pffffffffffffff ;-P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jerry




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 17:46, 04 Lut 2009 Powrót do góry

lusinda napisał:
Oj no wiecie co.

To było tylko na marginesie Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
moongirl




Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 18:19, 04 Lut 2009 Powrót do góry

Lusinda, ja się jednak odniosę do twojego uzewnętrzniania się. Takie zauroczenie, zakochanie, pragnienie, tęsknota i intensywność tych uczuć- ta zmysłowa wielka miłość, taka, jak w TBM) w rzeczywistości ma miejsce na początku związku, kiedy to najchętniej schowalibyśmy tą naszą drugą połówkę do kieszeni-by mieć ją zawsze przy sobie i tylko dla siebie. Nie zapominajmy, że miłość też się zmienia, dojrzewa, związek rozwija się. Wracając do filmu, to myślę, że gdyby Jack i Ennis spotykali się częściej, to w pewnym momencie uczucia nie byłyby już tak intensywne (choć miłość trwałaby nadal), a spojrzenia nie byłyby już tak tęskne, niepewność tak wielka. Zastanawiałam się też czy między nimi to była miłość. Przekonał mnie fakt, że trwało to 20 długich lat. Chyba niewiele osób by to wytrzymało, nawet w imię miłości. nie wiem, może takie ciągłe łudzenie się i nadzieja dawała Jackowi tą wielką siłę, żeby jednak wciąż próbować być z Ennisem.
Każdemu życzę szczerej wielkiej miłości!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lusinda




Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:25, 04 Lut 2009 Powrót do góry

Obawiam się ze i to nie było mi dane.
A może jedynie nie pamiętam.

Tak czy siak film spotęgował pragnienie i tęsknotę po tysiąckroć Sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zlygotyk




Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Środa Wlkp. [Poznań]

PostWysłany: Śro 19:51, 04 Lut 2009 Powrót do góry

ja przez ten misiąc od seanu zdążyłam "ochłonąć"... ale nadal boję się obejrzeć film drugi raz - boję się, że wiem, co mnie dopadnie Sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emjotka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Śro 20:34, 04 Lut 2009 Powrót do góry

moongirl napisał:
Takie zauroczenie, zakochanie, pragnienie, tęsknota i intensywność tych uczuć- ta zmysłowa wielka miłość, taka, jak w TBM) w rzeczywistości ma miejsce na początku związku, kiedy to najchętniej schowalibyśmy tą naszą drugą połówkę do kieszeni-by mieć ją zawsze przy sobie i tylko dla siebie. Nie zapominajmy, że miłość też się zmienia, dojrzewa, związek rozwija się.


Fazy miłości są ponoć dobrze poznane, przeanalizowane i opisane. Ta, pierwsza euforyczna jest intensywna, mocna, niezapomniana, a odczucia są porównywalne z odurzeniem narkotycznym tyle endorfin się wydziela. Tę fazę pamięta się najmocniej, o niej pisze się książki, kręci filmy.

Potem to już inne, mniej ekscytujące fazy, choć może bardziej wartościowe.


moongirl napisał:
Wracając do filmu, to myślę, że gdyby Jack i Ennis spotykali się częściej, to w pewnym momencie uczucia nie byłyby już tak intensywne (choć miłość trwałaby nadal), a spojrzenia nie byłyby już tak tęskne, niepewność tak wielka.


Też tak myślę. Gdyby mierzyć ich czas spędzony razem nie byłoby tego za wiele.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
diamonds




Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 10:44, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Miłość przechodzi przez kolejne fazy, każdy kto był czy jest w związku kilka lat, wie o tym. Wiadomo, że największy czad jest na początku, później emocje już nieco opadają, ale miłośc nadal jest, tylko ma inny "kolor", oczywiście, jeśli ludzie nadal chcą być ze sobą i nie szukają innych wrażeń na boku
Miłość Jacka i Ennisa nie miała jak i kiedy spowszednieć, skoro widywali się co kilka miesięcy na parę dni. Można to porównać do wyjazdu na urlop, zawsze jesteśmy podekscytowani takim wyjazdem, np. do ulubionego miejsca
Chętnie wybrałabym się na Brokeback... chciałabym poczuć ten chłodny wiatr na twarzy, zapach ogniska..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eve




Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:49, 19 Mar 2009 Powrót do góry

Nie wiem jak wyglądałaby miłość Jacka i Ennisa, gdyby byli razem. Myślę, że ,,szorstko, surowo, i oszczędnie,, - bo tacy byli, ale szczerze, prawdziwie, nadal i wciąż. Oni spotkali prawdziwą miłość i przyjażń, nie namiastkę uczucia jak wielu ludzi. Byłam (tak mocno) z kimś 3lata na odległość. Rozłąka bolała strasznie, a tęsknota pozbawiała chęci życia - i co, wypalilo się...Teraz będę obchodzić 10(!) rocznicę ślubu, przebywamy ciągle razem, jakiś czas nawet 24 godziny na dobę (pracowaliśmy razem) i nadal jest fajnie, owszem - inaczej, ale może nawet lepiej? A tak bardzo się bałam,że wtedy kochałam do bólu, a jednak się skończyło... Jaka gwarancja, że teraz będzie inaczej ? Ale jest!Smile I tak sobie widzę w wyobrażni Jacka i Ennisa w małym domku, zmęczonych, zniszczonych fizyczną pracą ale szczęśliwych... To taki mój prywatny happyend BBM;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin