The Dark Knight

Żaden wstyd:) Mam nadzieje że się spodoba:)

Paimon napisał:

Żaden wstyd:) Mam nadzieje że się spodoba:)

Świetny avatar Paimon!

Bardzo mi się spodobał. Czym dalej, tym było ciekawiej. Nie spodziewałam się fajerwerków, z wyjątkiem roli Heatha naturalnie.

Najbardziej podobało mi się to, że film nie był przesłodzony, pełen momentów chwały i bohaterstwa. Akcentował raczej mroczną naturę człowieka, jego słabości i pociąg do zła oraz potęgę rozpaczy i bólu.

A Heath? O nim nic nie napisałaś Smile

Osobiście powiem że za jakiegoś wielce wspaniałego aktora nigdy go nie uważałam. Może za wcześnie odszedł żeby naprawde zabłysnąć Sad

Jednak rola Jokera mnie tak zaszokowała, że bez przesady, ale mogłabym oglądać w tym filmie tylko momenty właśnie z nim:]

Paimon napisał:

A Heath? O nim nic nie napisałaś Smile

Joker Heath'a był obłąkany. Cały czas miałam wrażenie, że trzeba go zamknąć w szpitalu dla umysłowo chorych. Jego celem była destrukcja dla samej destrukcji. Heath był niesamowity w tej roli. W sumie to on był Jokerem i pewnie dlatego wszystko skończyło się tak, jak sie skończyło

Paimon napisał:

Osobiście powiem że za jakiegoś wielce wspaniałego aktora nigdy go nie uważałam. Może za wcześnie odszedł żeby naprawde zabłysnąć Sad

Jednak rola Jokera mnie tak zaszokowała, że bez przesady, ale mogłabym oglądać w tym filmie tylko momenty właśnie z nim:]

Mnie się podobał w poprzednich filmach, np. w Obłędnym rycerzu, Casanovie czy w Cenie honoru.

oglądałam fragmenty "Obłędnego rycerza", coś koło świąt był w telewizji. film jakich pełno, ale jak widziałam Heatha, to od razu pojawiał mi się uśmiech na twarzy. on potrafił się dobrze przyłożyć do każdej roli...
swoją drogą, powaliło mnie wprost na kolana, gdy się uśmiechnął w "Obłędnym rycerzu". miał doprawdy cudowny uśmiech. Wink

Taaa...i te blond włosy,za to ten ton głosu przyprawiać będzie zawsze o dreszcze.Jak na taki typ urody mężczyzny jego głos ma niespotykaną barwę.

Bardzo urzekł mnie ten plakat...nie wiedziec dlaczego...

delete napisał:

oglądałam fragmenty "Obłędnego rycerza", coś koło świąt był w telewizji. film jakich pełno, ale jak widziałam Heatha, to od razu pojawiał mi się uśmiech na twarzy. on potrafił się dobrze przyłożyć do każdej roli...

A mi się podobał ten film, bo jak wspomniałam wcześniej nie był cukierkowy, z happy endem, jednoznaczny. Dobra robota.

Szczerze to nigdy nie przepadałam za filmami o Batmanie i przyznam się, że raczej bym go nie obejrzała gdyby nie to, że grał w nim Heath. Czekałam tylko na momenty kiedy się pojawi Very Happy

A ta Jego mimika!! Aż w pewnym momencie zaczęłam się Go bać.

Karola,
ja miałam to samo! Dokładnie wiem co czułaś (pisałam już o tym gdzieś wyżej). Heath znowu nieźle "zagrał" na naszych emocjach, ale czyż nie to świadczy o Jego kunszcie, profesjonalizmie i zaangażowaniu? Nieliczni to potrafią, a On się do nich niewątpliwie zaliczał...

Żal....

To ewidenie o tym świadczy.

W ten sam dzień obejrzałam BBM , Mrocznego i jeszcze Oskary. I w poniedziałek cały dzień chodziłam na wszystkich byłam zła i mi się chciało płakać. Masakra.

Taaa...Granie to była Jego pasja.I tego kunsztu,profesjonalizmu mu nikt nigdy nie odbierze.
Grał duszą.Całym sobą,kreował coraz to bardziej skomplikowane kreacje,dla niektórych niewykonalne.Przynajmniej nie w takim stylu i nie na takim poziomie jak On.
Hmmm..rok temu było to nie do pomyślenia..jak zły sen..ta wiadomość.A teraz Heath staje się legendą...

szkoda, że został doceniony po śmierci. szkoda, że ja też poznałam go po jego śmierci.

nie wiem czemu, ale nasuwa mi się na język/klawiaturę "umarł nieśmiertelny". bo czy widząc go w filmie możnaby pomyśleć, że już go nie ma? na szczęście- przetrwa, w nas i w tym, co stworzył...